Książkę Małgorzaty Tusk „Między nami” nie sposób nie porównywać do „Marzeń i tajemnic” Danuty Wałęsy, która była pionierką na polskim podwórku, jeśli chodzi o tego typu wspomnienia. O ile książka tej drugiej pokazywała choćby nieznane oblicze Wałęsy jako męża i ojca, o tyle publikacja żony premiera nie wnosi właściwie niczego nowego, pozostawiając wrażenie słabej próby ocieplenia wizerunku męża lub po prostu odcięcia kuponu od marki, jaką jest nazwisko Tusk (z czego z powodzeniem skorzystały już dzieci premiera).

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę wspomnieniowej książki Małgorzaty Tusk, od razu pomyślałem, że przypomina mi covery poczytnych na całym świecie opowieści kucharskich Nigelli Lawson” – napisał w recenzji publikacji Sławomir Cenckiewicz, z którym trudno się nie zgodzić. I nie tylko okładka książki wskazuje na niski poziom publikacji – treść rzeczywiście nie bardzo odbiega od kulinarnych porad czy pseudofilozoficznych refleksji, które nasuwają skojarzenia z twórczością Paulo Coelho („jesteśmy mistrzami w ukrywaniu własnych wad i eksponowaniu zalet”). I tak znajdziemy w „Między nami” sielankowe opisy dzieciństwa Małgorzaty, do której obowiązków należało m.in. pasienie gęsi czy krów, a która nie lubiła pomagać w zbieraniu zboża. Żona premiera opowiada o latach swojej młodości, ulubionych lekturach, młodzieńczych buntach i wyborze studiów. Jej opowieści właściwie nie wyróżniają się niczym szczególnym do momentu, w którym spotyka chłopaka z wijącymi się nad czołem blond lokami.

Książka Małgorzaty Tusk jest porównywalna do publikacji Danuty Wałęsy także z tego względu, że obie panie tak naprawdę wcale nie zdradzają żadnych tajemnic, nie wnoszą niczego nowego, czego czytelnik jeszcze by nie wiedział (może prócz opisów kulinarnych gustów rodziny premiera, ale kogo to obchodzi?).

Małgorzata Tusk udaje, że niczego nie wie i nikogo nie zna. Nie wspomina o tajemniczym agencie tajnych służb PRL powiązanym z aferą FOZZ – Wiktorze Kubiaku, który postanowił zbudować potęgę Kongresu Liberalno-Demokratycznego, nie ma historii związanej z firmą Semeco i Bogdanem Barczykiem, który uczynił Tuska w 1989 roku wicenaczelnym poczytnej „Gazety Gdańskiej”, roli w Komisji Likwidacyjnej RSW „Prasa-Książka-Ruch”, nie ma wreszcie opisów brutalnej walki Tuska z Geremkiem i Mazowieckim w Unii Wolności, kulis powstania Platformy Obywatelskiej i związków Tuska z bezpieczniakami od Gromosława Czempińskiego, przyjaźni z finansującym książkę Tuska Palikotem (…), Michale Tusku, który z Gazety Wyborczej przechodzi do pracy na Lotnisku im. Lecha Wałęsy i jednocześnie ma fuchy od Amber Gold…” – wyliczał na łamach „Do Rzeczy” Sławomir Cenckiewicz.

Zamiast istotnych (a przez to mogących zainteresować czytelnika) informacji książka Małgorzaty Tusk obfituje w przesłodzone opisy relacji w rodzinie premiera, czułe sms’y wymieniane między małżonkami, opisy koleżeńskich spotkań premierowej, kulinarnych preferencji Tusków, opisy poszczególnych klitek, w których mieszkali aż po marmury w willi na Parkowej, celiakii Kasi i alergii Michała czy egzotycznych podróży i przygód Małgorzaty. Premierowa snuje opowieści tak słodkie, że ich lektura może przyprawić o mdłości. Właściwie tylko raz Małgorzata Tusk zmienia narrację, kiedy opowiada o braciach Kaczyńskich, w każdym innym przypadku jest słodka do bólu (kiedy pisze na przykład o Annie Komorowskiej, Monice Olejnik czy Agnieszce Graff, nie wspominając już o podziękowaniach dla Danuty Wałęsy…). Absolutnym kuriozum są na przykład fotografie zawartości lodówki w premierowskiej willi na Parkowej czy śliniaczka, jaki dla swojego synka wyhaftował Donald Tusk. 

Ciekawe jest to, ile miejsca żona premiera poświęca jednemu ze smutniejszych wydarzeń w historii III RP. Katastrofa pod Smoleńskiem zabrała pani Tusk jedynie kilka akapitów, podczas gdy dosłownie stronę dalej premierowa rozpisuje się na temat cudownej atmosfery wśród kibiców podczas Euro2012… Wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku Małgorzata kwituje jedynie stwierdzeniem, że od tego czasu Donek uśmiecha się o wiele rzadziej…

O książkach, takich jak premierowej czy prezydentowej, Piotr Gursztyn napisał: „To historie bluszczy, które opowiadają o tym, jak to jest oplatać wielkie drzewo”. W „Między nami” nie znajdziemy niczego, ponad taką właśnie infantylną i płytką relację życia u boku premiera…

MBW

Małgorzata Tusk „Między nami”
Wydawnictwo Znak
Kraków 2013, s. 363