Nasza wiara zakłada, że koniec życia na ziemi nie jest wcale końcem życia, a dusza bliskiego zmarłego może potrzebować naszej modlitwy czy pomocy w uwolnieniu od męk czyśćcowych. Dlaczego zatem Kościół potępia okultyzm czy spirytyzm? Czy bliscy zmarli mogą nas odwiedzać (nie tylko we śnie, ale i na jawie)? Wiele wyjaśnia wywiad o. Mateusza Pindelskiego z ks. Mieczysławem Malińskim. 

Ks. Mieczysław Maliński podkreśla, że "umierając, idziemy do Boga nie tylko duszą, ale i ciałem. Jak to zwykliśmy mówić: w ciele uwielbionym". Duchowny wskazuje, że w momencie naszej śmierci dokonuje się zarazem nasze zmartwychwstanie. Jesteśmy istotami duchowo-cielesnymi, czyli ludźmi, nie aniołami. Niezależnie od tego, gdzie trafimy po śmierci. 

"Ciało należy do istoty człowieka, odchodzimy z tego świata już zmartwychwstali. Dlatego jest możliwe duchowe doświadczenie zmarłego człowieka. Z nami działo się tak samo jak z Jezusem: On, umierając na krzyżu, nie oddał ducha w sensie: ducha-duszy, ale oddał siebie, a więc już na krzyżu zmartwychwstał do życia wiecznego. Na krzyżu wisiało Jego ciało umęczone. Ciało uwielbione wraz z duszą spotkało się z Bogiem. I taki Jezus ukazywał się swoim uczniom"- podkreślił ksiądz Maliński. 

W wywiadzie duchowny wyjaśnia również, że Kościół nie potępia kontaktu ze zmarłymi, ale spirytyzmu jako instytucji. Ten bowiem niejednokrotnie wykorzystywany jest przez oszustów żerujących na ludzkiej tęsknocie z bliską osobą, która odeszła z tego świata i pragnieniu nawiązania z nią kontaktu. 

"Ale po drugie, spirytyzm z założenia jest błędny. Sugeruje, że możemy dowolnie, w każdej chwili nawiązywać kontakt quasi-fizyczny ze zmarłymi. Słyszeć ich głos, nawet widzieć ich postać, a przynajmniej uzyskiwać odpowiedzi na stawiane im pytania – za pomocą, na przykład, medium czy talerzyka"- wskazuje kapłan. Ksiądz Mieczysław Maliński podkreśla, że kontakt ze zmarłym powinien mieć inną formę niż seanse spirytystyczne. Chodzi tu o wzajemną miłość i modlitwę. 

"Modląc się za zmarłych, uświęcamy się tą modlitwą, a będąc złączeni miłością ze zmarłym, udzielamy mu naszej świętości. Jeżeli przychodzę na grób, zapalam świeczkę, przynoszę kwiaty, modlę się za zmarłego, wtedy napełniam się szlachetnością i ta szlachetność-świętość jest przekazywana zmarłym. Miłością jesteśmy zjednoczeni z drugimi tak, jak naczynia połączone; jeżeli w jednym naczyniu jest więcej, to i w drugim jest więcej, jeżeli w jednym jest mniej, to i w drugim jest mniej. Na tym polega również świętych obcowanie"- wskazał duchowny. Ojciec Mateusz Pindelski zapytał również, na czym polega opętanie, określone przez zakonnika "drastycznym przykładem" wpływu świata duchowego na nasz, ziemski świat. Ksiądz Mieczysław Maliński w odpowiedzi zwrócił uwagę, że za opętanych często bierze się ludzi psychicznie chorych. Tych, którzy faktycznie są opętani lub przynajmniej zniewoleni, nie traktuje się jako opętanych. 

"Traktuje się ich jak normalnych, czasem nawet jak dobrych katolików, bo chodzą do kościoła, lecz jednocześnie są opętani żądzą pieniędzy, nienawiścią, zazdrością, zemstą. To są ludzie mniej lub bardziej opętani przez złego ducha, przez ducha pychy, ducha lenistwa, ducha nieodpowiedzialności, ducha chciwości, ducha pazerności, który jest zawsze złym duchem"- podkreśla kapłan, jednocześnie przestrzegając, że w ten sposób każdemu z nas grozi "takie częściowe czy pełne opętanie". 

Rozmówca o. Mateusza Pindelskiego podkreśla, że egzorcyzmów, które stanowią pomoc dla osoby opętanej, nie wolno traktować "czysto mechanicznie", czyli modlitwa księdza nad takim człowiekiem, pokropienie wodą święconą, a potem diabeł od razu da za wygraną. 

"Egzorcyzmy powinny być traktowane jak rekolekcje. Trzeba człowieka odzwyczaić od chciwości, wytłumaczyć mu, że nie można wciąż nienawidzić, odwieść go od chęci zemsty. Trzeba, żeby zachwycił się życiem, twórczością, pracą, miłością. W trakcie takich rekolekcji, które mogą trwać krótko lub długo i być powtarzane, modlimy się, czytamy Pismo Święte po to, żeby nawrócić człowieka, żeby go wyrwać spod wpływu złego ducha. Można też czynić znak krzyża, kropić święconą wodą, żeby opętany odszedł od zła i zachwycił się pięknem, mądrością, wolnością – człowieczą i Bożą"- podkreślił ks. Maliński.

yenn/katolik.pl, Fronda.pl