Wynik wczorajszych wyborów prezydenckich komentował dziś w programie Onet Rano Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier zdecydował się na wyjątkowo absurdalną ocenę, stwierdzając, że największym przegranym tych wyborów jest… Jarosław Kaczyński.

W rozmowie z Tomaszek Sekielskim Marcinkiewicz najpierw ocenił liderów opozycji:

- „Szanowałem tych ludzi, ale okazało się, że liderzy nie dorastają do czasów. Ani Kosiniak-Kamysz, ani Biedroń, ani Zandberg, właściwie nikt z ludzi opozycji. Nawet Hołownia, który zachowywał się w miarę rozsądnie, także plótł głupoty. Dlatego, że nikt z nich nie stanął w obronie demokracji” – mówił.

Bardziej kuriozalna jednak była druga część jego wypowiedzi, w której stwierdził, że to prezes PiS jest największym przegranym wczorajszych wyborów.

- „Jarosław Kaczyński jest największym przegranym tych wyborów prezydenckich. Andrzej Duda nie będzie już takim prezydentem jakim był przez ostatnie 5 lat, on został tyle razy zraniony przez Jarosława Kaczyńskiego, że będzie musiał mu to kiedyś oddać. To jest w każdym człowieku, to zupełnie naturalna sytuacja. Ja rozumiem, że on jest słaby i nie ma innego wyjścia, musi się opierać na tym co myśli i robi Jarosław Kaczyński, nie jest samodzielny w żadnym zakresie. Nie bez powodu jest nazywany przez pół Polski "długopisem". Jednak nawet długopis ciągle raniony przez Kaczyńskiego musi kiedyś oddać, myślę że Duda będzie oddawał” – przekonywał były polityk.

kak/Twitter, Tysol.pl