Dziennik „Berliner Zeitung” donosi, że odnalezione na terenie kampusu Wolnego Uniwersytetu Berlina kości mogą być szczątkami ofiar doktora Mengele z obozu koncentracyjnego. Choć ma być to bardzo prawdopodobne, to władze berlińskiej uczelni zablokowały wykopaliska.

1 lipca 2014 roku w czasie prac na kampusie Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego robotnicy budowlani natknęli się na dół wypełniony ludzkimi kośćmi. Według ustaleń śledczych z Instytutu Medycyny Sądowej są to głównie ludzkie kości, zarówno dzieci, jak i osób dorosłych. W dole miały przeleżeć kilkadziesiąt lat. Wśród nich znaleziono też plastikowe etykiety z odręcznie napisanymi numerami.

- „Wszystko to przemawiało za strasznym tłem: Auschwitz”

- wyjaśnia „Berliner Zeitung”.

Ja wskazują niemieccy dziennikarze, pracujący tam w latach 1943/44 Mengele zaopatrywał znajdujący się wówczas w tym miejscu Instytut Cesarza Wilhelma ds. Dziedziczności, Antropologii i Eugeniki (KWIA) w niezliczoną ilość ludzkich ciał. Byli to głównie Żydzi, których zbrodniarz najpierw badał, a potem dla „celów badawczych” mordował.

Jak dalej relacjonuje gazeta, w 2014 roku wiedział o tym ówczesny rektor Wolnego Uniwersytetu Berlina Peter-André Alt i jego pracownicy. „Świadomie, półświadomie lub przez zaniedbanie” nie poinformowali o tym jednak służb i opinii publicznej.

Po kilku miesiącach kości zostały zniszczone w krematorium w Ruhleben.

Opinia publiczna o zdarzeniach dowiedziała się dzięki doniesieniom prasowym w 2015 roku. W latach 2015/16 przeprowadzono niewielkie wykopaliska archeologiczne na tym terenie.

- „Dopiero w lutym 2021 r. uczelnia zaprezentowała niektóre z wyników tych badań niewielkiej publiczności za pośrednictwem Zoomu”

- informuje dziennik.

Znaleziono dalsze części szkieletów co najmniej 54 osób w różnym wieku.

- „Obecny rektor Wolnego Uniwersytetu, matematyk Guenter M. Ziegler, robi jednak wszystko, by ta nieprzyjemna sprawa szybko ucichła. Do dziś nie dopuszcza do dalszych wykopalisk proponowanych przez archeologów z jego uniwersytetu”

- czytamy.

Prowadzący badania archeologowie przekonują, że należy zbadać cały teren byłego Instytutu Cesarza Wilhelma, który do dziś jest niezagospodarowany.

- „Można by pomyśleć, że to spostrzeżenie, oparte na solidnej wiedzy archeologicznej, powinno koniecznie doprowadzić do kontynuacji wykopalisk na terenie dawnego Instytutu Cesarza Wilhelma. Jednak rektor Wolnego Uniwersytetu Berlina (…) przeciwdziała temu. Zamiast tego promuje rozproszone działania upamiętniające, które mają sprawić, że ludzie zapomną, co jeszcze może kryć się w podglebiu ogrodu tego nazistowskiego instytutu”

- pisze niemiecki dziennik.

kak/PAP