Człowiekowi trudno być szczęśliwym, bo odrzuca szczęście przygotowane mu przez Boga. To lęk przed Ziemią Obiecaną. Trzynasty i czternasty rozdziały Księgi Liczb stanowią jedną z najtragiczniejszych kart w historii Izraela. Wówczas istnienie narodu wybranego zawisło na włosku. Stało się tak, ponieważ Żydzi stchórzyli przed wejściem do ziemi, którą obiecał im Bóg. Tę historię można też odnieść do dramatu, który rozgrywa się w sercu współczesnego człowieka.

Cierpliwość Najwyższego

Pan Bóg wyprowadził Żydów z niewoli egipskiej, obiecując im wolność w Ziemi Obiecanej. Mimo wielu prób, Żydzi zwykle okazywali się niewierni. Tęsknili za życiem marnym, ale pewnym. Nie ufali Bogu, szemrali, buntowali się i przeklinali swoich przywódców. Gdy dotarli w końcu do Kadesz i stanęli u progu ziemi Kanaan, rozegrał się jeden z największych dramatów człowieka. Oto naród wybrany boi się wejść w posiadanie krainy, którą wybrał dla niego sam Bóg!

Na polecenie Pana Mojżesz i Aaron wysłali zwiadowców do nieznanej ziemi, aby zasięgnąć informacji o ludzie, który zamieszkuje krainę, o żyzności jej gleb i o jej zdolnościach obronnych. Efekty tego zwiadu były dużo lepsze od oczekiwań. Kraina okazała się mlekiem i miodem płynąca. Pełne owoców granatu, winogron, fig i życiodajnej słodkiej wody. Zamieszkiwały go także plemiona, które już raz uległy potędze Izraela np. Amalekici. Jednak rzeczywistość okazała się zbyt piękna, by w nią uwierzono.

Mimo obiecujących widoków i pewności wsparcia potęgą Pana, zasiane zostało ziarno wątpliwości. Czy przypadkiem zamieszkujący tam lud nie okaże się zbyt silny? Czy miasta nie są zbytnio obwarowane? Po wątpliwości przyszło szemranie, a następnie lęk. A co jeśli zginiemy? A potem kłamstwa i bunt. Buntownicy rozgłaszali fałszywe wiadomości, że ziemia jest jałowa, a kraj zamieszkują olbrzymi.

Gdy ukazał się Bóg, chciał wytracić niewierne plemię. Jednak Mojżesz wstawił się za Żydami, odwołując się do Bożego Miłosierdzia. Wówczas Pan wypędził na 40 lat Żydów na pustynię, zaznaczając, że do Ziemi Obiecanej wejdą ich dzieci, a nie ojcowie, którzy sprzeniewierzyli się danej obietnicy.

Uwikłani brakiem wiary

Ten mechanizm lęku, zaprzeczenia, racjonalizowania i rezygnacji jest bez wątpienia charakterystycznym dramatem rozgrywającym się w życiu każdego z nas. Prześledźmy go. Izraelici są tylko o krok od finału całej historii. Mogą wreszcie stać się panami, właścicielami, ludźmi wolnymi i szczęśliwymi. Niemniej czeka ich jeszcze decydująca bitwa. W poprzednich zwyciężali, bo Bój walczył za nich. A teraz?

Może są już wycieńczeni, może mają dość. Niemniej zaczynają dyskutować z przeznaczeniem. Zaczynają się porównywać, kalkulować, kombinować. Wreszcie, wskutek takiego rozumowania, pojawiają się wątpliwości. Czarne scenariusze. Szukanie innego wyjścia. Wreszcie lęk. Po lęku, próba desperackiego szukania argumentów. Gdy ich nie ma, pojawia się paktowanie ze złem. W sukurs przychodzi kłamstwo. Kończy się szukaniem winnych.

Efektem jest odrzucenie woli Boga, bunt, chęć odwetu na Mojżeszu i Aaronie. Bóg traci wiarę w Izrael. Chce jego zguby i planuje Mojżeszowi dać inny naród. Ale w końcu w swej wspaniałomyślności wybacza grzech i ukazuje jeszcze większą swoją w chwałę w całej sytuacji. Okazuje się Bogiem cierpliwym i miłosiernym, którego nie można znieważyć.

Jak często postępujemy analogicznie do tych ludzi, którzy stoją przed wrotami do Ziemi Obiecanej, ale boją się zrobić ten ostatni, decydujący krok. Jak często tchórzymy przed samym finałem. Jak często wolimy zgniły kompromis od bycia naprawdę szczęśliwym. Jak często szukamy wymówek i okazujemy niewierność samemu Bogu.

Dramat racjonalności

Mechanizm zwykle jest przecież ten sam. Bóg zaprasza nas do szczęścia. Wystarczy jeszcze chwila wysiłku, a może duży wysiłek. Wówczas pojawia się zniechęcenie. A może jednak uda mi się z tego wywinąć, a i tak osiągnę swój cel. Może pojawia się egoizm, chłodna kalkulacja. Już wtedy jesteśmy przegrani. Na rezygnację z czegoś, przecież zawsze znajdą się racjonalne, konkretne, zdroworozsądkowe argumenty. Potem czeka nas już tylko kłamstwo, konflikt i w rezultacie rozpacz.

Przykłady? Może pojedziemy w tym roku na wymarzone wakacje? – pyta żona. – Tak daleko? – pyta mąż. A może by tak bliżej? – myśli. Podróż daleka to podróż niebezpieczna. A przecież mamy małe dzieci. Nie zapominaj o kosztach. A nasze potrzeby finansowe? Inni ludzie jeżdżą, ale mają lepsze auta i więcej pieniędzy. Popatrz ile ludzi nie jeździ na wakacje i jakoś żyje. Przełóżmy wyjazd na przyszły rok, a teraz oszczędzimy. Poza tym auto nie za bardzo nadaje się na taką wyprawę, a poza tym mam w pracy bardzo ważny projekt, który nie mogę odłożyć – kłamie.

A co potem? Księga Liczb opisuje, że Izraelici przyznali się jak wielką niegodziwość popełnili. Weszli na górę i oznajmili, że teraz gotowi są wejść do ziemi Kanaan. Było już jednak za późno. Bóg odszedł od nich na 40 lat. Amalekici i Kananejczycy zorientowali się, że czyha na nich wróg i przepędzili ich ze swojej ziemi.

Być może też, gdy popełnimy błąd i zorientujemy się w porę, chcemy go naprawić, ale jest już po zawodach. Przepraszamy żonę i dzieci, ale nadaremnie. Niesmak pozostaje. Pracy i obowiązków przybywa. Na wakacje trzeba czekać następny rok. A powód naszej porażki był przecież ten sam. Brak zaufania do Boga, który nas prowadzi i chce naszego szczęścia. Bóg nas nie potępia, ale musimy sobie uświadomić, że uporczywe poleganie na swoim rozumie i racjonalności, a nie na wierze, zawsze skierowuje nasze życie na manowce.

Bóg chce naszego szczęścia. Choćby takiego, jakie sobie zamarzymy. Radości ze słońca, lata, wody, beztroski i tych dwóch tygodni z rodziną. Odważmy się być szczęśliwi i korzystajmy z tego, co dziś przygotował dla nas Pan!

Tomasz Teluk