"Moim zdaniem dobrze by było, gdyby w Kościele pojawiło się coś na kształt dawnej inkwizycji - nie mówię oczywiście o paleniu na stosie ale mam na myśli instytucję, która byłaby wyłączona spod bezpośredniej podległości biskupom, która byłaby w stanie „odcedzić” doniesienia prawdziwe od fałszywych, która potrafiłaby na tyle skutecznie walczyć z plagą pedofilii, żeby przywrócić zaufanie do Kościoła"- mówi redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", Paweł Lisicki w rozmowie z naszym portalem.

Tomasz Wandas, Fronda.pl: Z danych Episkopatu wynika, że łącznie „we wszystkich, również niepotwierdzonych przypadkach - było 625 ofiar wykorzystywania seksualnego małoletnich. Ofiar poniżej 15 lat było 345, a ofiar powyżej 15 lat - 280” . „Wśród ofiar, we wszystkich zgłoszonych przypadkach, łącznie małoletni płci męskiej stanowili 58,4 procent, a małoletni płci żeńskiej 41,6 procent”. To dużo, mało? O czym to świadczy fakt, że większość molestowanych dzieci to chłopcy?

Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”: Biorąc pod uwagę cierpienie ofiar, każdy jeden czyn pedofilski, to o jeden za dużo. Statystycznie, ta liczba jest mniejsza niż w innych grupach zawodowych, jednak w stosunku do księży wymagania moralne są szczególnie wysokie – Kościół występuje jako szczyt moralności, stąd tym samym nie ma się temu co dziwić. W polskim Kościele czynów pedofilskich jest mniej niż w krajach zachodnich, w których do seminariów coraz częściej przenikają osoby o skłonnościach homoseksualnych. 

Czy pedofilia ma zatem źródło w homoseksualizmie? Czy może w celibacie jak twierdzą niektórzy?

Moim zdaniem głównym źródłem czynów pedofilskich (o czym mówią też statystyki, że ofiarami częściej są chłopcy) jest homoseksualizm. W Polsce bardzo często mówi się, że pewne statystyki oparte są na niepotwierdzonych danych – stąd bardzo trudno jest traktować poważnie tego typu badania. Drugim powodem jest rozprzężenie dyscypliny w seminariach, a formacja księdza jest bardzo ważnym czynnikiem, który wpływa na tę sprawę, natomiast z pewnością nie jest to celibat. 

Często słyszy się, że księża są bezkarni natomiast KEP informuje, że spośród zakończonych spraw wydaleniem ze stanu duchownego skutkowało 25,2 proc. postępowań. Inne kary (suspensa, upomnienie kanoniczne, zakaz pracy z małoletnimi, pozbawienie urzędu, ograniczenie posługi albo zakaz wystąpień publicznych) stanowiły 40,3. Sprawy zakończone innymi skutkami (nałożenie pokuty, przeniesienie na inną parafię, przeniesienie poza duszpasterstwo parafialne, do domu emeryta albo domu chorych księży, terapia, samowolne opuszczenie diecezji) stanowiły 11,5 proc., zaś zakończone umorzeniem postępowania (ze względu na śmierć osoby oskarżanej, samobójstwo lub brak wystarczających dowodów, zły stan zdrowia) stanowiły 12,6Jak jest w rzeczywistości? Czy kary są współmierne do tych czynów pedofilskich?

Na to pytanie bardzo ciężko odpowiedzieć, dlatego, że nie znamy skali czynów, a czyn czynowi nie jest równy. Bardzo trudno powiedzieć czy w przypadku tych wydaleń ze stanu duchownego było to adekwatne do zaistniałych czynów. Rozumiem, że wydalenie ze wspólnoty było najsurowszą karą, żeby odpowiedzieć czy była ona dla danego przypadku odpowiednia, musielibyśmy mieć pewność dokonanego przez nich pedofilskiego czynu. 

Nie mamy takiej pewności?

Moim zdaniem problem polega na tym, że to co przedstawił Episkopat jest bardzo cząstkowe. Po pierwsze nie wiemy, co to znaczy „niepotwierdzone”  po drugie nie wiemy, co to znaczy „przypadek” - za mało wiemy, żeby np. odpowiedzieć „tak, Kościół zadziałał jak trzeba bądź nie - zadziałał źle”. Są też takie rzeczy symboliczne, jak na przykład to czy sprawy te obejmowały osobę arcybiskupa Paetza czy nie. Ogólnie czy wśród tych przypadków zdarzały się też przypadki biskupów, czy dotyczy to tylko księży. Jest tu za dużo niewiadomych i moim zdaniem w takiej wersji w jakiej zostało to przedstawione, nie można mówić o przełomie. 

Jak ocenia Pan tę konferencję? Czego w niej brakowało? Co można byłoby poprawić przy kolejnej konferencji tego typu? 

Przede wszystkim trzeba dokładnie różnicować te przypadki. Na chwilę obecną jest tak, że nasza wiedza jest bardzo ograniczona. Czy mówimy o osobach, które wielokrotnie dopuściły się takiego czynu, czy rzeczywiście reakcja kościelna była właściwa – zbyt wiele niewiadomych. Jest jakaś liczba, która pokazuje, że statystycznie takich przypadków wśród osób duchownych jest stosunkowo niewiele.

Szymon Hołownia  komentuje tę konferencje następująco: "Nasz Episkopat bez wątpienia jest inteligentny, bez wątpienia żyje - i to całkiem nieźle. I bez wątpienia żyje na innej planecie" - uznał katolicki publicysta. Jego zdaniem konferencję poprowadzono z "wybitnym antytalentem medialnym i zupełnym brakiem społecznego słuchu". Hołowni zabrakło na niej "choć cienia ludzkich emocji" i "ludzkiej twarzy". Co sądzi pan o tym komentarzu publicysty, jest zasadny czy przesadzony? 

Myślę, że ten komentarz jest przesadzony. Pamiętajmy, o kontekście - od dłuższego czasu, (co najmniej od kilku lat) i z coraz większym nasileniem od kilku miesięcy, mamy do czynienia z zmasowaną antykościelną kampanią. Polega ona na tym, że pojedyncze przypadki (które trzeba napiętnować, potępić itd.) nagłaśnia się tak, by społeczeństwo miało wrażenie, że te pojedyncze godne potępienia przypadki, to norma.

To znaczy?

Usiłuje się przedstawić Kościół jako miejsce w którym takie (złe) czyny są powszechne, na które nikt nie zwraca uwagi i gdzie de facto wszyscy wszystkich kryją. Takie przesłanie doskonale jest widoczne na filmie „kler”, albo na innych antykościelnych wypowiedziach. Na kilku portalach internetowych przeprowadzona została akcja wspierania filmu, który przygotował pan Sekielski na temat pedofilii w Kościele. Joanna Scheuring-Wielgus raz po raz ogłasza, że postawi Kościół przed światowym trybunałem sprawiedliwości. W tym kontekście niektóre z tych wypowiedzi mają charakter obronny, druga strona medalu jest taka, że wytworzenie powszechnego przekonania, że Kościół jest szczególnie zainfekowany, albo szczególnie dotknięty plagą pedofilii jest bardzo niebezpieczne ponieważ rodziny klasyczne myślenie w kategoriach zbiorowych i zbiorowych stereotypów. Wypowiedz Szymona Hołowni i innych mu podobnych byłaby znacznie bardziej na miejscu, gdyby dostrzegali oni tę drugą stronę- teraz zachowują się tak jakby nie widzieli tego niebezpieczeństwa, które jest coraz większe, tego ataku na Kościół i próby przedstawienia wszystkiego co w Kościele wielkie i wspaniałe w krzywym zwierciadle karykaturalnym i próby pokazania jakby Kościół był „organizacją przestępczą”. 

Czy biskupi skutecznie zadziała w tej sprawie? Czy ograniczą czyny pedofilskie w Kościele do zera, albo bliskiego zeru? I czy sprawa przestanie być tubą propagandową lewicy i społeczeństwo zwróci uwagę na problem który wychodzi poza ramy Kościoła? 

Moim zdaniem dobrze by było, gdyby w Kościele pojawiło się coś na kształt dawnej inkwizycji - nie mówię oczywiście o paleniu na stosie ale mam na myśli instytucję, która byłaby wyłączona spod bezpośredniej podległości biskupom, która byłaby w stanie „odcedzić” doniesienia prawdziwe od fałszywych, która potrafiłaby na tyle skutecznie walczyć z plagą pedofilii, żeby przywrócić zaufanie do Kościoła. Natomiast obawiam się, że ta konferencja KEP na temat pedofilii mimo dobrych zamiarów i chęci tylko w niewielkim stopniu przyczyni się do rozwiązania problemu.  

Dziękuję za rozmowę.