Większość zna zapewne obraz tego wydarzenia dziejowego, jakim była rewolucja francuska. Jest to jednak obraz stworzony na użytek szkolny i można go włożyć między bajki. Został on stworzony przez zwycięzców, zgodnie z zasadą: zwycięzcy piszą historię. Jak w latach potęgi ZSRR próbowano zakłamać prawdę, tak o wiele wcześniej dokonali tego francuscy rewolucjoniści.


Rewolucja francuska słusznie uznawana jest przez wielu za moment narodzin nowoczesnej Europy. Wielką fikcją jest jednak idealistyczny obraz rewolty Francuzów, a wolność, równość, braterstwo znaczą właściwie tyle, co hasło z bramy obozu koncentracyjnego Auschwitz: praca czyni wolnym. Jaskrawe światło na zatrważające zbrodnie czasów mrocznego oświecenia rzucają fakty przedstawione przez prof. Grzegorza Kucharczyka w książce Czerwone karty Kościoła [G. Kucharczyk, Czerwone karty Kościoła, Radom 2004, s. 53 - 110].

Wiele dokumentów historycznych świadczy o przerażającym okrucieństwie rewolucjonistów, którzy za wszelką cenę zmuszali europejczyków do wolności. Okrucieństwo Francuzów w niczym nie ustępuje brutalności niemieckich hitlerowców i radzieckich komunistów. Francuzi nie posiadali jedynie tak zaawansowanych środków terroru, stąd ich przemysł śmierci rozwijał się nie na skalę fabryki, lecz manufaktury. Szczegóły bolesnej prawdy o rewolucji Francuzów odkryje przed nami lektura książki, do czego zachęcam w niniejszym omówieniu.

Ze względu na szeroki i gwałtowny oddźwięk wydarzeń rewolucyjnych w całej Europie, ich skutki możemy obserwować do dziś. Są to przede wszystkim owoce natury duchowej. Najpierw należy zauważyć i podkreślić ostry atak rewolucji na Boga wyznawanego w Kościele katolickim. Rewolucjoniści uznali, że człowiek jest centrum wszechświata, lecz ów antropocentryzm zaowocował eksterminacją ludzi nie podzielających tej opinii. Hipokryzja rewolucjonistów, tak dzisiaj oczywista, porwała do walki za prawa człowieka tysiące oszukanych ludzi. Wśród nich byli również Polacy.

Grzegorz Kucharczyk w swojej książce zwraca uwagę na prywatne interesy prowodyrów, zwłaszcza na walkę o władzę. Uświadamia, że wydarzenia rewolucyjne stały się mitem, którym zwycięzcy posłużyli się w celu zamydlenia oczu masom. Okazuje się bowiem, że wśród organizatorów rewolucji znajdują się antykatolicko nastawieni masoni oraz ludzie pokroju zwykłego zboczeńca – markiza de Sade. Znając satanistyczne korzenie masonów i takież upodobania de Sade, wiedząc o konsekwentnym zwalczaniu Kościoła katolickiego i otwartym wystąpieniu przeciw Bogu, uświadamiamy sobie prawdziwą genezę rewolucji Francuzów, którzy w swoim buncie epoki świateł stali się narzędziami Szatana. On przecież sam siebie podaje za anioła światłości (2 Kor 11,14). Dla ludzi wierzących w Jezusa Króla problem rewolucji francuskiej staje się w tym kontekście zupełnie jasny.

Celem rewolucji francuskiej było stworzenie nowego świata, świata bez Boga. Miał zrodzić się nowy człowiek. Nastąpiła ogólna reorganizacja dotychczasowych struktur, z kalendarzem włącznie. Okazuje się jednak, że zmiany w kalendarzu nie były tylko zmianami organizacyjnymi. Rewolucjoniści wystąpili przeciw kalendarzowi katolickiemu, w którym każdy dzień posiada swoich świętych patronów. Wystąpienie przeciw świętym, potwierdzone przez źródła, unaocznia nam protestancką mentalność rewolucjonistów. Wystąpienie przeciw niedzieli katolickiej miało wymazać z sumień Francuzów obowiązek świętowania dnia upamiętniającego zmartwychwstanie Jezusa, czyli zwycięstwo nad Szatanem.

W modelowaniu nowego człowieka i jego sumienia miała pomagać oświata, aby od najmłodszych lat wpajać dzieciom zasady rewolucji. Fala spustoszenia duchowego przewaliła się przez Francję, a jej złowieszczy huk zawisł ponurym echem nad całą Europą i do dziś skutecznie zagłusza czysty głos prawdy.

Antykatolicka oświata nie wystarczyła rewolucjonistom. Podjęto się niszczenia i profanacji kościołów, zamienianych na obiekty użytku gospodarczego. Za tym satanicznym procederem postępowała machina eksterminacji katolików z księżmi na czele. Tysiące oddały życie za wiarę. Prześladowania księży obejmowały między innymi zakaz noszenia sutann i innych oznak pełnienia funkcji duchownego. Niestety, wielu sprzedało wiarę. Obok bohaterów byli też kolaboranci i zdrajcy.

Nie tylko księża oddawali życie za wiarę. Wiele osób świeckich i konsekrowanych za miłość do Boga i Kościoła zapłaciło najwyższą cenę. Wielu ginęło w sposób heroiczny za ukrywanie kapłanów, uczestnictwo w tajnych mszach i modlitwach, a męczennicy w godzinie śmierci wzywali imienia Chrystusa Króla.

Rewolucjoniści podnieśli rękę również na Stolicę Apostolską. W 1796 roku wojska republiki dowodzone przez młodego generała Napoleona Bonaparte zajęły Państwo Kościelne. Cios wymierzony Kościołowi miał doprowadzić między innymi do rozbicia sojuszu tronu i ołtarza. To wszystko wpłynęło znacznie na ukształtowanie mentalności wielu następnych pokoleń. Przez wydarzenia rewolucyjne francuscy zbrodniarze wydali Europę w szpony diabła i dziś z ogromnym bólem obserwujemy tego tragiczne skutki.

Na diabelski atak Niebiosa odpowiedziały licznymi znakami nadprzyrodzonymi, które mogli obserwować ludzie tamtej epoki. Grzegorz Kucharczyk wspomina o fakcie ożywania obrazów Matki Bożej. Działo się to w czasie, gdy rewolucyjny generał, Napoleon, nie chciał dopuścić do wyboru nowego papieża po śmierci Piusa VI, a później więził jego następcę, Piusa VII. Jest to ten sam cesarz i wódz, którego imię przywołujemy w polskim hymnie narodowym. Przykre a jednocześnie zastanawiające jest to, że w polskim hymnie narodowym za wzór zwycięzcy stawiamy sobie wroga Chrystusa i Kościoła.

Historyk w swojej książce podejmuje też próbę odkłamania biografii pary królewskiej zgładzonej przez rewolucjonistów. Śmierć króla Ludwika XVI i Marii Antoniny przedstawia jako męczeństwo ludzi przywiązanych do wiary i Kościoła. Ukazuje też, jak wielki nacisk położyli rewolucjoniści, aby parę królewską pozbawić czci i chwały oraz utrwalić na pokolenia ich fałszywy wizerunek tyranów i rozpustników.

Z kłamstw rewolucyjnych dobrze zdawali sobie sprawę Francuzi tamtego czasu, dlatego wielu oddało życie za prawdę. Do męczenników rewolucji francuskiej należeli mieszkańcy regionu znanego pod nazwą Wandea. Podnieśli oni broń przeciw rewolucji, lecz po licznych zwycięstwach ulegli w końcu przemocy silniejszego przeciwnika.

Wandea jest pomijana w szkolnym wykładzie rewolucji francuskiej, ponieważ ludziom o mentalności rewolucyjnej do dziś zależy, aby ukryć fakt, że rewolucja wywołała wojnę domową w samej Francji. Ale nie tylko to. Okazuje się bowiem, że Francuzi jako pierwsi w Europie wynaleźli nie tylko metodę wojny totalnej, ale byli ponadto wykonawcami pierwszego w Europie ludobójstwa. Zaplanowali bowiem i urządzili prawdziwą rzeź mieszkańców Wandei. Problem staje się bardziej zrozumiały, gdy przypomnimy sobie o głębokiej wierze w Jezusa mieszkańców tego regionu oraz ich przywiązaniu do Kościoła i króla.

Do opornych wobec szczytnych haseł rewolucji francuskiej należały nie tylko regiony Francji, takie jak Wandea, ale również inne państwa Europejskie: Belgia, Szwajcaria, oraz ludność Italii. To, co Francuzi oferowali innym jako zdobycz ich rewolucji, było często odrzucane z obrzydzeniem i z bronią w ręku. Narody nastawione niechętnie wobec osiągnięć rewolucji były jednak brutalnie pacyfikowane przez rewolucyjną armię.

Przypominanie tych wydarzeń ma ogromne znaczenie dla zrozumienia obecnej sytuacji w Polsce, w Europie i na świecie. Wydarzenie, które miały miejsce we Francji u schyłku XVIII wieku powinny być dla nas przestrogą, do czego może doprowadzić rozpanoszenie się masonerii i reprezentowanej przez nią ideologii. Natomiast przykłady mężnych córek i synów Kościoła powinny mobilizować nas do wytężonej pracy na rzecz rozwoju Królestwa Jezusa w naszej Ojczyźnie.

Piotr Pikuła

intronizacja.pl