Wszystko wskazuje na to, że słynny "algorytm" ministra Piotra Glińskiego polega na tym, że budżetowymi pieniędzmi wyrównuje się straty (utracone dochody) artystów i instytucji kultury w wysokości 40 lub 50%, czyli popularny wykonawca disco polo nie zarobił miliona, jak w okresie przed pandemią, to bach - dajemy mu 400 tysięcy, a dom kultury, który działa pro bono i nie zarabia, nie dostanie nic.

Takie mechaniczne traktowanie artystów oznacza, że resort ministra Glińskiego nie wie, co to znaczy „wsparcie”. W czasie pandemii, czyli okresie, gdy artyści nie mogą zarabiać, lub mają to bardzo utrudnione, pomoc ze strony państwa powinna polegać na daniu możliwości przeżycia wszystkim artystom, czyli skierowaniu do każdego z nich podobnej kwoty, która umożliwi mu egzystencję w okresie, gdy nie może zarabiać, bo żołądek Sławomira Świerzyńskiego z Bajer Full i żołądek instruktora gry na akordeonie w Domu Kultury jest taki sam, więc nie ma potrzeby temu pierwszemu dawać wielokrotnie więcej, niż drugiemu tylko dlatego, że Pan Świerzawski zarabiał dotąd miliony na swojej twórczości i pandemia mu to ograniczyła, a instruktor gry na akordeonie zatrudniony był na pół etatu. Obaj nie mogą zarabiać, więc obaj mogą dostać wsparcie, a jeśli nie obaj, to na pewno w pierwszej kolejności instruktor gry na akordeonie, bo nie dorobił się ogromnego majątku na sprzedaży płyt i nie dostaje co 6 miesięcy tantiem z ZAIKS-u za przeboje wylansowane w Polsce i Chinach, jak lider zespołu Bajer Full.

Rolą państwa w obszarze kultury nie powinno być wspieranie wszystkich pojawiających się inicjatyw po równo, czyli tak samo Filharmonii i zespołów disco polo. Po pierwsze Filharmonia bez wsparcia mecenasa sobie nie poradzi, po drugie ma wyższe koszty własne (czynsz, pracownicy na etatach) i po trzecie i najważniejsze - Filharmonie, opery, teatry dramatyczne, muzea, galerie sztuki, biblioteki, domy kultury, powinny pełnić rolę kulturotwórczą, powinny kształtować gusty i świadomość odbiorców, a czysta rozrywka (disco polo, sitcomy, kabaret) niekoniecznie.

Minister Gliński nie ma pomysłu na kulturę, na jej kształtowanie, kreowanie wartościowych przedsięwzięć, a w kwestii budżetowego wsparcia nie rozumie, że podupadają lub bankrutują całe branże gospodarki, więc dawanie setek tysięcy pojedynczym artystom, to strzał w stopę, jaki sobie  funduje obecny rząd.

Minister Gliński, lub podlegli mu pracownicy ministerstwa kultury, popełnili błąd. Błędy zdarzają się każdemu i nie muszą z góry dyskwalifikować tych, którzy błąd popełnili. Jednak postawa ministra Glińskiego, wyrażona w wywiadzie dla Radia Wnet, wskazuje na to, że po pierwsze nie dostrzega błędu w przekazywaniu dużego wsparcia tym, którzy przed pandemią zarabiali krocie i symbolicznego wsparcia tym, którzy zarabiali niewiele, a po drugie nie ma zamiaru się z błędu wycofać, a jedynie zamierza skorygować listę obdarowanych podmiotów gospodarczych działających na polu kultury. Zatem nadal wsparcie z budżetu dostaną wyłącznie ci, którzy mają firmy lub są zatrudnieni w nich na etatach i aktorka Julia Pietrucha, prowadząca działalność gospodarczą, dostanie 110 tys. wsparcia, a tysiące równie znakomitych aktorów, kompozytorów, muzyków, malarzy, reżyserów, scenografów, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej, nie dostaną ani grosza.

Podsumuję krótkim apelem skierowanym do Premiera Morawieckiego: Minister Piotr Gliński do dymisji.

Piotr Strzembosz