Unia wyznaczyła Polsce termin do 16 sierpnia na wykonanie wyroku TSUE, w którym stwierdzono, że cały system dyscyplinarny sędziów jest niezgodny z prawem Unii. W przeciwnym razie na Polskę mogą zostać nałożone kary finansowe. Termin wkrótce minie, jednak Zbigniew Ziobro, główny zwolennik ostrego kursu w stosunkach z UE, nie daje za wygraną.

W obozie rządzącym panuje przekonanie, że w sprawie Izby Dyscyplinarnej należy doprowadzić do porozumienia z UE. Wprost powiedział o tym parę dni temu premier Mateusz Morawiecki. Ponadto I prezes SN Małgorzata Manowska zaapelowała o podjęcie stosownych prac legislacyjnych. Wydała także dwa zarządzenia, które faktycznie w części zawieszają funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej.

Początkowo wydawało się, że Zbigniew Ziobro nie będzie przeszkadzał w osiągnięciu kompromisu z Unią. Teraz jednak sytuacja uległa zmianie.

- Ziobro wbija kij w szprychy w najbardziej newralgicznym momencie - powiedzieli Wirtualnej Polsce anonimowi politycy PiS.

PiS ma ponadto bardzo zależeć na kompromisie z Brukselą.

- A Ziobro w tym nie pomaga - mówią.

PiS chce w tym celu podjąć strategię wyciszania Zbigniewa Ziobry. Ziobro udzielił dzisiaj wywiadu Rzeczpospolitej, w którym stwierdził m. in., że Polska i Węgry to ofiary "brutalnej napaści unijnych instytucji". Wskazał, że zdaniem TSUE to, co wolno Niemcom czy Holendrom, zakazane jest Polakom. Stwierdził, że TSUE zmierza do ograniczenia polskiej suwerenności.

W reakcji na wywiad jeden z polityków PiS miał nieoficjalnie stwierdzić, że "cisza wokół wywiadu Ziobry jest pożądana" i "nie ma co podgrzewać atmosfery".

- Wszyscy w Unii znają poglądy Ziobry, więc nie. To nie on decyduje o kierunkach polityki zagranicznej, tylko premier. Ale takie wbijanie kija w szprychy w newralgicznym dla nas momencie? Nigdy nie jest dobre - dodał.

jkg/wp