Krystyna B. zleciła swojemu znajomemu zabicia psa. Stary, 11-letni zwierzak został pobity, ale nie zginął. Krystyna B. obiecała za zabicie psa mężczyźnie butelkę wódki. Nie miała już ochoty dłużej zajmować się czworonogiem.

Pies został odratowany przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. Sprawa trafiła do sądu. Mężczyzna trafił do więzienia na pół roku. Z kolei Krystyna B., jako zleceniodawca i właścicielka psa, ma spędzić za kratkami 8 miesięcy oraz wpłacić na rzecz TOZ 2500 złotych. Dodatkowo przez okres pięciu lat nie będzie mogła posiadać żadnych zwierząt.

Nie popieramy, oczywiście, pastwienia się nad zwierzętami. Jako stworzenia Pana Boga zasługują na szacunek i nie można zadawać im niepotrzebnego cierpienia. Jednak w kontekście powyższego wyroku, który jest pierwszym tego typu wyrokiem w Polsce, nie można nie zadać pytania o słuszność polskiego prawa.

Okazuje się bowiem, że za zlecenie zabicia psa można trafić do więzienia. Tymczasem ludzie, którzy nie tylko zlecają morderstwa na dzieciach, ale i te morderstwa wykonują, są w wielu przypadkach w Polsce zupełnie bezkarni. Nienarodzone ludzkie istoty można w Polsce bestialsko mordować. Wynika z tego jednoznacznie, że w świetle polskiego prawa dziecko chore na zespół Downa lub poczęte w gwałcie jest mniej wartościową istotą, niż pies.

Więcej jednak. W Polsce nie można nawet nazywać po imieniu tych, którzy dzieci mordują, nazywając ich po prostu mordercami. Wynika to z faktu, że sądy nie chcą zrozumieć, iż dzieci przed narodzeniem są ludźmi, a wolą określać je enigmatycznym mianem „płodów”.

 Oto bezmiar bezprawia, jakie panuje dziś w Polsce!

bjad