Ginekolog i dr Lori Buzzetti w przejmującym krótkim wideo wyprodukowanym przez Association of Pro-life Osbtetricians and Gynecologists (Stowarzyszenie Położników i Ginekologów za Życiem, APLOG) opowiada o swoim nawróceniu i uświadomieniu sobie, że aborcja w rzeczywistości wyrządza krzywdę dwójce pacjentów: matce i nienarodzonemu dziecku.

Wcześniej dr Buzzeti uważała, że „rząd nie ma nic do powiedzenia, jeśli chodzi o to, co kobieta robi ze swoją ciążą”. Jak stwierdziła: „Czułam, że aborcja nie powinna być wykorzystywana jako forma antykoncepcji, ale że istnieją pewne okoliczności, w których czułam, iż jest dopuszczalne, by kobieta przeszła” aborcję.

Dr Buzzeti nauczyła się, jak wykonywać aborcję w czasie stażu na studiach. Jak powiedziała: „Wymagano od nas w rzeczywistości, byśmy przeszli tę procedurę”. Niedawne badanie pokazuje, że 25 procent położników i ginekologów zamordowało przynajmniej jedno nienarodzone dziecko w ciągu minionego roku, choć ich rolą jest przecież asystowanie przy narodzinach nowego życia.

Po współuczestnictwie w swojej pierwszej aborcji Buzzeti przez przypadek natknęła się na jednego z pracowników szpitala: „Powiedział mi, jak jest ze mnie dumny, że uczestniczyłam w tej czynności, i nie pamiętam, co mu odpowiedziałam, jednak pamiętam tylko, że pomyślałam, iż nie ma w tym nic, z czego można być dumnym” – wspomina dr Buzzeti.

Mimo takiego doświadczenia Buzzeti dalej wspierała prawo do aborcji. Wszystko się zmieniło, kiedy sama spodziewała się swojego pierwszego dziecka. Kiedy po badaniu ultrasonograficznym okazało się, że serce jej dziecka nie bije i gdy poroniła, starała się wrócić do normalnego życia i pracy. Jednak nawet po sześciu miesiącach żal z powodu utraty dziecka nie ustępował.

Sama próbowała zignorować to uczucie, dopiero rozmowa z przyjaciółką uświadomiła jej prawdziwą przyczynę jej cierpienia. Dr Buzzeti mówi w wideo: „Nie pozwalałam sobie uświadomić mojego żalu z powodu następującej myśli: Jeśli życie nie zaczyna się, aż do chwili, gdy dziecko może samo utrzymać się [przy życiu] poza łonem, to dlaczego doświadczałam tak dużo bólu?”.

W rezultacie jej poprzednie stanowisko dopuszczające aborcję zaczęło „pękać” i poczuła się tak, jakby dostała „nową parę oczu”. Zaczęła dostrzegać krzywdę, jaką wyrządza się zarówno dziecku, jak i matce. Zrozumiała, że należy zacząć traktować nienarodzone dzieci z szacunkiem.

Kiedy ukończyliśmy nasze studia medyczne, złożyliśmy ślubowanie, by nie wyrządzać krzywdy, a jak zrozumiałam mamy dwójkę naszych pacjentów, którzy cierpią, kiedy dopuszczamy aborcję” – powiedziała dr Buzzeti. Jednocześnie zachęciła do tego, by połączyć siły i „pomóc najbardziej bezbronnym w naszym społeczeństwie: naszym nienarodzonym dzieciom”.

jjf/LifeSiteNews.com