"To po drugiej stronie mamy zaangażowanie polityczne i to ostentacyjne zaangażowanie polityczne. Przypomnę raz jeszcze, że konstytucja polska rozstrzyga o tym, że to Prezydent powołuje sędziów. Jest to jego wyłączna kompetencja" - mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl poseł Arkadiusz Czartoryski.

 

Politycy opozycji totalnej ostro krytykują decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. We wtorek poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że decyzja ta jest "dowodem na upolitycznienie Izby". Miałoby to jakoby potwierdzac, że "zmiany, jakie PiS wprowadzał w wymiarze sprawiedliwości miały jeden cel - podporządkowanie sądów i sędziów obecnej władzy". Gasiuk-Pihowicz domagała się też ujawnienia pełnych danych osób, które podpisały listy poparcia do KRS. O komentarz do  tej sprawy poprosiliśmy posła Arkadiusza Czartoryskiego z PiS. 

 

"Słuchałem dzisiaj całego uzasadnienia sądu Izby Dyscyplinarnej do tego, co spotkało sędziego Juszczyszyna, czyli do jego zawieszenia i tej kary dyscyplinarnej polegającej na zmniejszeniu uposażenia oraz nakazie tej ostrej działalności politycznej. I w całym tym uzasadnieniu nie ma ani jednego słowa … ani JEDNEGO słowa, które by można było zinterpretować jako upolitycznienie Izby dyscyplinarnej. Ani jednego słowa. Sędziowie, którzy uzasadniali ten wyrok ani słowem nie odnosili się do wsparcia, bądź braku poparcia, bądź krytyki jakiejkolwiek strony politycznej" - powiedział nam poseł Czartoryski.

"Po drugie, bardzo wyraźnie zaznaczono, że chodzi tylko i wyłącznie o to, że musi być szanowana konstytucja,. Konstytucja z podaniem poszczególnych artykułów jednoznacznie rozstrzyga, że o tym, kto pozostaje sędzią, decyduje Prezydent po przedstawieniu kandydatury przez KRS. I każde inne pomysły, które zgłasza sędzia Juszczyszyn, są złamaniem obowiązującego prawa. Kropka w tym temacie. Nie odnoszono się, czy taka partia jest lepsza czy taka partia jest lepsza. Pani Gasiuk-Pihowicz chyba nie słyszała w ogóle dzisiejszego uzasadnienia sądowego dotyczącego sędziego Juszczyszyna, który ewidentnie włączył się w działalność polityczną i ewidentnie niektórzy sędziowie włączają się w działalność polityczną, występując na wiecach politycznych razem z politykami, krytykując obecną władzę. To po drugiej stronie mamy zaangażowanie polityczne i to ostentacyjne zaangażowanie polityczne. Przypomnę raz jeszcze, że konstytucja polska rozstrzyga o tym, że to Prezydent powołuje sędziów. Jest to jego wyłączna kompetencja" - dodał.

"Co do list poparcia dla sędziów KRS, to nigdzie nie ma żadnych przepisów mówiących o tym, że te listy powinny być publicznie jawne i ja się mogę domyślać, o co chodzi. Chodzi o po prostu o to, żeby część sędziów, takich jak sędzia Juszczyszyn, czy polityków takich jak pani Gasiuk Pihowicz dokonała swoistego rodzaju linczu na osobach, które odważyły się podpisać na tych listach poparcia. Publicznego linczu. Te osoby mają prawo do zachowania poufności i danych osobowych. Ja rozumiem to prawo. Proszę zwrócić uwagę, jaki dziś jest lincz pod adresem sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy sędziów z Krajowej Rady Sądowniczej, czy sędziów z Izby Dyscyplinarnej. Ja też, gdybym był sędzią i podpisał taki dokument, nie życzyłbym sobie, że moje nazwisko upubliczniać, dlatego, że chodzi tylko i wyłącznie o lincz. O lincz, który się dokona w mediach, dokona się na wiecach, dokona się w kampanii wyborczej w sferze politycznej, bo ci sędziowie, którzy ostentacyjnie nie zgadzają się z wynikami demokratycznych wyborów, będą potem wpływali na tych sędziów, którzy się podpisali. Ja się nie dziwię, że ci sędziowie sobie nie życzą, żeby pan sędzia Juszczyszyn jeździł po Polsce z tą listą poparcia KRS-u i sobie analizował nazwisko po nazwisku" - stwierdził polityk.

mp/Fronda.pl