Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Odkąd negocjacje Polski i Francji w sprawie Caracali zakończyły się niepowodzeniem, podnoszą się głosy oburzenia, oczywiście przeważnie ze strony opozycji. Grzegorz Schetyna zapowiada komisję śledczą w sprawie przetargu, Roman Giertych mówi, że minister Macierewicz będzie dostawał emeryturę z Kremla, pojawiają się zarzuty wobec obecnego kierownictwa MON o psucie polskiej obronności

Wojciech Skurkiewicz, PiS: Szczerze mówiąc dziwi mnie ta reakcja opozycji. Proszę zauważyć, że porozumienie zostało podpisane przez MON w ubiegłym roku, a zaraz potem rozpoczęły się negocjacje offsetowe. Teraz, z początkiem października zostały zakończone... brakiem porozumienia w sprawie zakupu śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii. Przygotowania całego przetargu to około trzech- czterech lat, więc szkoda przede wszystkim całego tego czasu i szkoda, że Airbus Helicopters tak sztywno stał na swoim stanowisku i nie chciał podjąć współpracy offsetowej. Myślę więc, że jest to swoista nauczka dla polskiego rządu, ale pewnie również i dla negocjatorów.

Pojawiają się również zarzuty dla obecnego rządu o osłabienie naszych relacji z Francją czy też skłócaniu Polski ze wszystkimi sojusznikami, Francja natomiast zmieniła status polskich delegacji na Euronaval 2016

Warto zauważyć, że ten kontrakt był rozdzielany, była dyskusja na temat zakupów. Wydaje mi się, że głosy, które mówią o tym, że ostatnia sytuacja zaszkodzi stosunkom polsko-francuskim to bardziej opinie historyczne, niż realny obraz współpracy między stroną polską a francuską. To oczywiście relacje w dużej mierze biznesowe. Jak najbardziej, możemy się uczyć wiele od Francuzów. Na przykład tego, jak rząd powinien zabiegać o interesy rodzimych firm. Proszę jednak zauważyć, że kontrakt rzędu 13 mld złotych, czyli raptem 3 mld euro, jeżeli chodzi o francuskie koncerny zbrojeniowe czy chociażby firmę Airbus jest, jak podejrzewam, jednym z wielu. I jeżeli nawet firma nie podpisała tego porozumienia, to na pewno nie stanie się nic strasznego dla francuskiego przemysłu zbrojeniowego.

Rządowi PiS zależy przede wszystkim na zapewnieniu Polsce bezpieczeństwa. A jeśli mówimy o negocjacjach offsetowych, to zależy nam również na tym, aby nasz kraj miał dostęp do nowoczesnych technologii obronnych, aby podnosić i poprawiać konkurencyjność rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Po offsecie przy okazji zakupu samolotów F-16 mamy już wiele więcej doświadczeń czy wręcz nauczkę. Rządowi zależy również na transferze technologii, który przyczyniłby się do poprawy konkurencyjności naszych firm zbrojeniowych. Pewnie to również głos u podstaw tego, że negocjacje z firmą Airbus nie zakończyły się powodzeniem i to dla obu stron.

Przeglądałam dziś różne wypowiedzi ekspertów na temat przetargu na śmigłowce, od zeszłego roku, od momentu, gdy rząd PO wybrał Caracale. Szczególnie ciekawy wydał mi się komentarz gen. Gromosława Czempińskiego w TVP Info z kwietnia ubiegłego roku. Były szef UOP mówił m.in.: Od dawna było wiadomo, że system, w który są wyposażone Caracale jest przestarzały. Już wcześniej Polacy go zakwestionowali i nie kupili. Są inne, nowocześniejsze i Kupujemy zabawkę, bo te helikoptery nie mają systemu samoobrony, czyli są bezbronne wobec nowoczesnej broni, którą nosi pojedynczy żołnierz. Krytycznie o Caracalach wypowiadali się również gen.. Polko i Skrzypczak.

W tego rodzaju osądach będę wstrzemięźliwy, dobrze, że na ten temat wypowiadają się wojskowi, fachowcy w tej dziedzinie. Jednak być może coś jest na rzeczy, skoro tych śmigłowców armia francuska ma na stanie zaledwie 20 sztuk. A na całym świecie śmigłowców oznaczonych takim symbolem jak Caracal, jest zaledwie 102 sztuki. I liczby te być może pokazują, czy maszyna ta jest chętnie wybierana, kupowana i oblatywana przez żołnierzy. Tym bardziej, że nie jest to też najnowszy produkt firmy Airbus Helicopters. To powinno dawać wiele do myślenia, choć nie można oczywiście całkowicie dyskredytować tych śmigłowców, ponieważ dla jednej czy drugiej armii są jednak bardzo przydatne.

Dziękuję za rozmowę.