W sobotę odbyła się premiera filmu prezentującego rezultat pracy podkomisji smoleńskiej. Dowiadujemy się z niego, że do katastrofy doszło wskutek błędnego naprowadzenia samolotu i eksplozji na pokładzie. Do sprawy odniósł się na antenie Polskiego Radia 24 prof. Zdzisław Krasnodębski. Europoseł podkreśla, że jeśli w raporcie podkomisji znajdą się takie konkluzje, jakie zaprezentowano w filmie, konieczne będzie domaganie się sankcji i konsekwencji.

W filmie podkomisji smoleńskiej udowodniono, że do katastrofy 10 kwietnia 2010 roku doprowadziły dwa wybuchy w samolocie. Świadczą o tym choćby pozostałości materiałów wybuchowych, zniszczenia maszyny, rozkład szczątków samolotu oraz obrażenia ofiar.

- „Nie wszyscy chcą się zapoznać z faktami i chcą wierzyć w to, co komisja Millera przedstawiła. Wbrew oczywistym faktom, które nawet podawano tuż po katastrofie. Np. że kontrolerzy źle naprowadzali samolot”

- zauważył na antenie Polskiego Radia 24 prof. Zdzisław Krasnodębski.

Gość Doroty Kani zaznaczył, że do tej pory śledztwa nie zakończyła Rosja, wrak samolotu wciąż nie został oddany Polsce i nikt nie został ukarany w tej sprawie.

- „Wyobraźmy sobie, że gdyby to do Polski leciał Miedwiediew i nie zadbano by o podstawowe kwestie bezpieczeństwa. Sytuacja wtedy wyglądałaby zupełnie inaczej”

- mówił.

Europoseł zaznaczył, że jeśli w raporcie podkomisji smoleńskiej zawarte zostaną te same konkluzje, które przedstawiono w filmie, konieczne będzie podjęcie przez stronę polską odpowiednich działań.

- „Jeżeli raport podkomisji będzie z takimi konkluzjami jak film który zobaczyliśmy, to nie o wrak będziemy musieli się domagać. Mamy domagać się sankcji i konsekwencji wyciągniętych przez naszych sojuszników wobec państwa, które o coś nie zadbało”

 -stwierdził.

kak/Polskie Radio 24