Wyścig zbrojeń między patogenami a nosicielami trwa od zarania naszego gatunku. I mimo ciężkich chorób, na które zapadamy, ten wyścig ma swoje pozytywne strony. Dzięki niemu cały czas się usprawniamy. Tak, jak zbroją się za sprawą mutacji wirusy, tak samo my, nasz system immunologiczny, jesteśmy coraz doskonalsi, lepiej dostosowani” – mówi w rozmowie z PAP prof. Tomasz Szlendak, dyrektor Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Wśród wirusów wygrywają te mutacje, które skuteczniej infekują ludzkie organizmy, a wśród ludzi ci, których organizmy skuteczniej się przed infekcją bronią. Nasz system odpornościowy nabiera w tym starciu nowych kompetencji, żeby sprawniej radzić sobie z najeźdźcą” – wyjaśnia dalej profesor.

Jak jednak uważa ekspert, pandemia SARS-CoV-2 ma także drugie oblicze - manipuluje ludzkimi umysłami, żeby w tej pierwszej fazie, która jest najbardziej zakaźna, udzielali się bardziej społecznie.

Prof. Szledak wyjaśnia też, że „nie leży w interesie wirusa, żeby zabić swojego gospodarza”, ale namnażanie własnych kopii. W środowiskach ludzi utrzymują się jedna „takie mutacje wirusów, które skutecznie nas infekują i których nie wypleniliśmy, bo skutki ich działania są stosunkowo niegroźne”.

Odnosząc się do pandemii Covid-19 profesor stwierdza, że mechanizm wstrętu, który jest jednym z siedmiu podstawowych tego typy odruchów u człowieka, nie jest przydatny, ponieważ wirus "kombinuje", jak się ukryć przed człowiekiem.

"Wirus nami manipuluje, żeby jak najszerzej się rozplenić” – stwierdza profesor.

Jak wyjaśnia ekspert, zwrócili na to uwagę tacy wybitni uczeniu jak Michael S. Gazzaniga i jego zespól z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Zasugerowali oni mianowicie latem 2020 roku, że „SARS-CoV-2 manipuluje naszym mózgiem wpędzając nas w manię, która powoduje, że intensywniej, niż zwykle, szukamy kontaktów społecznych”. Chodzi o to, że zakażeniu nim „zaczynamy łazić po ludziach, stajemy się bardzo towarzyscy. Jak widać, wirus dba nie tylko o to, żeby nie było go widać. Dba też o to, żeby nosiciel nie zredukował swojej aktywności” – stwierdza profesor Szledak.

 

mp/pap