W niedzielę 22 kwietnia na Starym Rynku w Bydgoszczy stanęła wystawa "Wybierz Życie". Podobne wystawy Fundacja PRO – Prawo do życia organizowała już w kilkunastu miastach Polski. I zasadniczo wszędzie spotykały się one z podobnymi reakcjami, to znaczy z jednej strony z aprobatą osób, dla których ważna jest obrona życia od momentu poczęcia i z drugiej – z zapiekłymi artykułami najczęściej w „Gazecie Wyborczej”, która cytowała jedynie oburzonych mieszkańców miasta, do którego zawitała antyaborcyjna wystawa. Oczywiście, ukryte okrucieństwo jest tolerowane, udaje się, że sprawa nie istnieje, zaś ujawnione staje się nie do zniesienia.

 

I tym razem, wystawy po raz kolejny nie zniosła „Gazeta Wyborcza”, która domaga się niemówienia o problemie (a raczej mówienia, ale nie w kontekście zabijania, ale zwykłego zabiegu, o którym może decydować każda kobieta w ciąży).

 

Jeszcze tego samego dnia na portalu gazeta.pl pojawił sie tekst „Wstrząsające zdjęcia o aborcji. Bydgoszczanie oburzeni”. „Straszne rzeczy", "coś tak odrażającego", "i jeszcze te płody", które zdają się najbardziej przerażać samego autora. oczywiście, w swoim tekście cytuje on tylko wypowiedzi oburzonych bydgoszczan. - Podziwiają to rodziny z dziećmi, które tłumnie wyruszyły na wiosenny spacer. Kto pozwala na organizowanie tego typu pokazówek? Jestem zbulwersowany - mówi Krzysztof Drozdowski. „Przechodzące obok wystawy matki odwracają od tego wzrok dzieci i natychmiast przyspieszają kroku. - Jestem w szoku. Trudno mi cokolwiek o tym powiedzieć. To jest straszne. Nie wiem, kto to tu postawił i nie wiem też, czemu to ma służyć - bulwersuje się Kinga Krystofczyk. - W samym sercu Bydgoszczy nie powinno być miejsca na coś tak odrażającego. Jest niedziela, piękne popołudnie. Ludzie chcą odpocząć, a nie widzieć coś takiego - dodaje rozemocjonowana”.

 

W rzeczy samej, ludzie chcą odpocząć, a tu taka niewygodna wystawa, która jest jak wyrzut sumienia, jak wrzód, który boleśnie trawi ciało i nie daje przejść spokojnie obok. Żałosne są te wszystkie opisywane przez „Wyborczą” reakcje, zwłaszcza młodych matek. Przecież ten dzieciak, z którym tak przyspieszają kroku, też był kiedyś „tym płodem” w ich brzuchu i tylko dzięki jej łaskawości nie stało się z nim to samo, co z dziećmi na fotografiach. Więc w czym problem? Taka postępowa mamusia powinna zatrzymać wózeczek i powiedzieć do małego: „Zobacz, gdybyśmy cię z tatusiem nie chcieli, co przecież jest całkiem zrozumiałe, mógłbyś wyglądać jak te skrawki na zdjęciu, więc siedź cicho i bądź wdzięczny, że cię urodziłam”.


Ale oczywiście, że żadna mama tak nie zrobi. A o wolnym wyborze kobiety na tle rozerwanych szczątków dzieci nie mówi się zbyt łatwo.

 

Marta Brzezińska