Napięta sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Na ulicach Phoenix w Arizonie doszło do ostrych zamieszek przeciwników prezydenta Donalda Trumpa z policją. W ruch poszły kamienie i butelki. Funkcjonariusze zmuszeni byli użyć gazu łzawiącego.

Zamieszki w Phoenix rozpoczęły się po zakończeniu przemówienia amerykańskiego prezydenta, który mówił w nim m.in. o napięciach na linii Stany Zjednoczone – Korea Północna. Donald Trump zabrał także głos w sprawie napływu emigrantów z Meksyku.

Największe emocje, które doprowadziły do zamieszek, wzbudziła prawdopodobnie wypowiedź, w której Donald Trump bronił swojego stanowiska, jakie zajął po gwałtownych zamieszkach w Charlottesville. Prawie dwa tygodnie temu doszło tam do starć skrajnych grup prawicowych - tzw. alternatywnej prawicy, w tym Ku-Klux-Klanu, czyli najstarszej organizacji zwolenników supremacji białej rasy - z radykalnymi działaczami Akcji Antyfaszystowskiej, którzy zorganizowali kontrmanifestację.

W tej chwili sytuacja wydaje się być opanowana, ale policja musiała użyć gazu łzawiącego.

Funkcjonariusze na razie nie podają dokładnej liczby osób, które wzięły udział w zamieszkach w Phoenix.

Stanowe media szacują nieoficjalnie, że w kulminacyjnym momencie w zajściach uczestniczyło nawet kilka tysięcy osób.

przk/tvp.info