„W ostatnich dniach nie mówi się w telewizji rosyjskiej już wyłącznie o Ukrainie. Mówi się: a może będziemy też atakowali Polskę i kraje bałtyckie? A może i szwedzką Gotlandię, bo to strategiczna wyspa na Bałtyku. W ostatnich dniach całkowicie otwarcie mówi o tym np. Władimir Żyrynowski, przewodniczący trzeciej siły w Dumie – partii LDPR” – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską dr Wojciech Siegień, ekspert ds. Europy Środkowej i Wschodniej.

W rozmowie z Sebastianem Łupakiem z Wirtualnej Polski dr Wojciech Siegień wskazuje, że przygotowanie Rosjan do wojny w rosyjskiej telewizji trwa od wielu tygodni. W ostatnich dniach jednak nie mówi się już tylko o Ukrainie. Występujący w rosyjskiej telewizji eksperci i politycy mówią również o Polsce i krajach bałtyckich jako potencjalnych celach ataku.

Ekspert przywołuje popularny rosyjski program „60 minut”, w którym Igor Korotczenko wyjaśnia Rosjanom militarne plany Kremla.

- „On, jak Gmoch, ma przed sobą na ekranie, zamiast boiska, mapę Europy Środkowej: Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Obwód Kaliningradzki, Białoruś, Ukraina. I tenże ekspert tłumaczy milionom Rosjan przed telewizorem, że tu mamy taki przesmyk suwalski, i na ten przesmyk nasze wojska wchodzą z Kaliningradu i Białorusi”

- relacjonuje dr Siegień.

Zaznacza, że ta propaganda jest oficjalnym stanowiskiem Kremla.

- „Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że to, co mówi się w telewizji rosyjskiej, to jakaś propagandowa skrajność, aberracja. Dziś już wiemy, że to nie żadne odchylenie, tylko oficjalna agenda Kremla. To już nie jeden oszalały Dmitrij Kiselow, który mówi widzom, że Rosjanie są w stanie zamienić Amerykę w radioaktywny popiół. Dawne propagandowe szaleństwo z tygodnia na tydzień stało się częścią politycznego mainstreamu”

- podkreśla.

Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski rzeczywiście dojdzie do ataku Rosji na Ukrainę.

- „Po pierwsze Putin już za daleko zaszedł w swojej retoryce, więc musi dać jakiś ochłap narodowi, choćby wkroczenie do Donbasu - do Doniecka i Ługańska. Ciężko mu się będzie teraz wycofać. Co on powie swoim i światu, po tym jak skrajnie napiął muskuły?”

- zauważa.

- „Po drugie, musi działać szybko, bo jak przyjdą wiosenne roztopy, to jego czołgi ugrzęzną w błocie Donbasu”

- dodaje.

kak/Wirtualna Polska