Jednak Polsce będzie mieć swój film wśród nominowanych za najlepsze dzieło zagraniczne. Ostatnio ta sztuka udała się „Katyniowi” Andrzeja Wajdy. Znakomity „W ciemnościach” będzie miał jednak trudnych przeciwników w swojej kategorii.  Za najcięższych oponentów filmu Holland uznaje się irańskie  „Rozstanie” Asghara Farhadi'ego , który zgarnął już Złotego Globa i "Footnote" Josepha Cedara z Izraela.  Jednak znakomite recenzje „W ciemności” w czołowych amerykańskich mediach mogą wskazywać, że w końcu doczekamy się Oscara za polski film. Obraz  ma zresztą na swoim koncie kilka znaczących sukcesów, które wylicza portal stopklatka.pl:  w tym m.in. Złotą Żabę festiwalu Plus Camerimage oraz nominacje Broadcast Film Critics Association czy Kanadyjskiej Akademii Filmowej. "W ciemności" jest także laureatem Nagrody Publiczności Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Mar Del Plata, Nagrody za Najlepszą Reżyserię Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Valladolid oraz Nagrody dla Najlepszego Filmu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym St. Louis. Film spotkał się także z entuzjastycznym przyjęciem na prestiżowych festiwalach w Toronto i Telluride. Oscar byłby zwieńczeniem tej listy.

 

 

Sporym zaskoczeniem jest brak nominacji do Oscara dla Leonardo di Caprio za rolę J.Edgara Hoovera w filmie Clinta Eastwooda. Wielu krytyków pisało, że Di Caprio stworzył piorunującą kreację aktorską i w końcu powinien dostać Oscara, choć film krytykowano. Okazuje się, że nie dostał nawet nominacji.  Szkoda. Leo to wielki aktor i miejmy nadzieję, że kiedyś go zobaczymy ze złotą statuetką.  Pewniakiem do tej nagrody wydaje się być George Clooney  ( zdobył Oscara za „Syrianę”), który stworzył fascynującą kreację w  „Spadkobiercach” Aleksanda Payne’a, za który dostał już „Złotego Globa”. Wydaje się ,że pokona on zarówno Demiána Bichira za „A Better Life" jak i Jeana Dujardina z „Artysty” oraz  wielkiego aktora Gary’ego Oldmana, który został doceniony za „Szpiega”. Ciekawe czy jednak nagrody sprzed nosa nie zgarnie mu jego kumpel z trylogii „Ocean’s…” Brad Pitt, który dostał nominację za „Moneyball” i jest jednym z najbardziej niedocenionych aktorów przez Akademię. Może tym razem mu się uda? Byłoby to zaskoczenie równie wielkie jak Oscar dla Seana Penna a nie Mickeya Rourke kilka lat temu.

 

 

Wśród kobiet wszystko chyba już jest rozstrzygnięte. Brak Oscara dla Meryl Streep ( to 17 nominacja tej zdobywczyni 3 Oscarów) za rolę Margaret Thatcher będzie skandalem. Krytycy są zgodni, że jej rola jest porównywalna do tego co zrobił Robert de Niro grając Jake’a LaMottę.  Jej konkurentkami będą świetne: Glen Close, Viola Davis, Rooney Mara i zjawiskowa Michele Williams za rolę Marlin Monroe. Prawdziwy bój wielkich stoczy się jednak w kategorii „najlepszy reżyser”. O statuetkę powalczą: Woody Allen (znów  pewnie zbojkotuje imprezę) za świetny „"O północy w Paryżu", Michel Hazanavicius za możliwego czarnego konia Oscarów- czarno-biały i niemy film  "Artysta", mistrz Martin Scorsese za Hugo i jego wynalazek", Tarrence Malick za inspirujące „Drzewo Życia” i Alexander Payne  za "Spadkobierców". Ten bój będzie niezwykle fascynujący dla każdego kinomana. Naprawdę nie często się zdarza by takie nazwiska ( tylko Hazanavicius jest tu nieznany) walczył jednego roku ze sobą. A może to właśnie reżyser „Artysty” zagra wszystkim na nosie?

 


 

Znów do Oscara za najlepszy film zostało nominowanych kilka tytułów. Jednak nie wszystkie mają szansę na nagrodę i na nią nie zasługują.  Ja wolałem, gdy Akademia miała do wyboru 5 filmów, które ze sobą walczyły o najważniejszą nagrodę. Teraz wśród nominowanych jest za wiele przeciętniaków- jak ostatni film Stevena Spielberga, który dostał chyba nominację tylko za swoje nazwisko i osiągnięcia w przeszłości.  Oto lista nominowanych:
 "Artysta" Michel Hazanavicius
"Czas wojny" Steven Spielberg
"Moneyball" Bennett Miller
"Spadkobiercy" Alexander Payne
"Drzewo życia" Terrence Malick
"O północy w Paryżu" Woody Allen
"Służące" Tate Taylor
"Hugo i jego wynalazek" Martin Scorsese
"Extremely Loud and Incredibly Close" Stephen Daldry

 


Nie widziałem wszystkich tych filmów, ale szczerze trzymam kciuku za „Spadkobierców” Aleksandra Payne’a, który jest autorem perełek: „About Schmidt” i „Bezdroży”. Ten niezwykle ciekawy twórca zasługuje na nagrodę, która dałaby mu awans do super ligi. Za "Bezdroża" dostał Oscara za scenariusz, jednak zasługuje on na wyróżnienie w kategorii "reżyser". Z drugiej strony może ma on jeszcze czas na arcydzieło?  Scorsese czekał 30 lat na Oscara aż zdobył go za "Infiltrację". Ten wielki reżyser tym razem walczy o nagrodę z filmem familijnym, który nakręcił z myślą o swojej córcę. Ciekawe jak poradzi sobie "Hugo i jego wynalazek 3D" twórcy takich mafijnych klasyków jak "Kasyno" czy "Ulice Nędzy". Jak zwykle będę kibicował Woodemu Allenowi, który należy do moich ukochanych twórców. Jego ostatnia komedia zrobiła na mnie wielkie wrażenie i stawiam ją obok takich klasyków jak „Annie Hall” czy „Manhattan”. Szkoda, że Allen sam nie występuje już w swoich filmach, jednak na szczęście potrafi on poprowadzić swoich naśladowców. Jednak przede wszystkim wszyscy powinniśmy trzymać kciuki za film  Agnieszki Holland i Janusza Kamińskiego, który już ma na koncie Oscary za "Szeregowca Ryana" i "Liste Schindlera". Nagroda dla Holland jest o tyle istotna, że Oscary dla świetnych polskich reżyserów fotografii czy Romana Polańskiego to jednak nagrody indywidualne. Docenienie jej filmu byłoby również docenieniem Polski. Wszystko okaże się już w lutym. Zatem czekamy na wielkie święto kina!  

 


Łukasz Adamski