Wszyscy mówią tylko o nartach, knajpach, feriach, hotelach. A gdzie ja ze 100 tonami ziemniaków? Dziki i sarny w lesie to dostają, ale ile tak można?” - powiedział jeden z rolników na wrocławskim targowisku komentując decyzje rządu na temat luzowania obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa.

Obecnie rząd zadecydował o odblokowaniu na próbę między innymi hoteli czy kin. Na liście branż do odmrożenia wciąż brakuje gastronomii, co stanowi coraz większy problem nie tylko dla restauratorów, ale także i rolników.

W rozmowie z serwisem money.pl rolnicy podkreślają, że nic się nie sprzedaje:

W 2019 roku, czyli ostatnim normalnym, który pamiętam, w noc wszystko sprzedawałem. A teraz? Jest przed 9-tą, sprzedałem zaledwie 2 worki ziemniaków po 15 kilogramów za 5 zł każdy”.

Inny rolnik, który przyjechał z Sieradza, informuje że spać będzie w ciężarówce, bo nie może wrócić z paką pełną towaru do domu. Adam Mucha mówi portalowi:

Mam 76 lat. Na roli pracuję od dziecka. Przyjeżdżam na giełdę do Wrocławia od 30 lat. Tak źle nigdy nie było. Nie ma klientów. Z synem na gospodarce zebraliśmy 100 ton ziemniaków, nieco mniej buraków i po kilka ton pietruszki i marchwi. Sprzedałem może z tonę ziemniaków, i to po 5 zł za 15 kg. Dramat. Nawet nie będzie z czego zasiać, posadzić, obrabiać”.

Rolnicy liczą na to, że zaszczepienie przeciwko koronawirusowi pomoże ostatecznie rozwiązać ich problem. Jeden z nich mówi:

Ludzie już nie mają z czego prowadzić interesów. Bez branży gastronomicznej jestem zgubiony”.

za:money.pl,Fronda.pl