- Zabrali to, co znaleźli: wszystkie pendrive'y, mój laptop, laptop mojej córki, komputer, telefony, nie tylko mój, ale i mojego męża, kilka moich notesów, które zapisałam na konferencjach prasowych. Zostałam bez środków do pracy – napisała rosyjska dziennikarka, która dzisiaj w akcie protestu przeciwko władzom Federacji Rosyjskiej dokonała sampodpalenia.
Rosyjska dziennikarka, 47-letnia Irina Sławina była redaktorem naczelnym lokalnego portalu Koza Press w Niżnym Nowogrodzie. We wtorek rosyjskie służby dokonały w mieszkaniu dziennikarki przeszukania. Szukano broszur, ulotek i faktur Otwartej Rosji.
Jak napisała, niczego takiego u niej nie znaleziono, ponieważ niczego takiego nie miała.
Rosyjskie władze prowadziły przeciwko dziennikarce postępowanie za rzekome rozpowszechnianie przez nią fake newsów, za co w Rosji grozi kara więzienia.
W dnie dzisiejszym przed siedzibą wydziału MSW w Niżnym Nowgorodzie dokonała samopodpalenia. Nie zdołano jej uratować i zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych ran.
Na Facebooku napisała:
- Za moją śmierć proszę winić Federację Rosyjską
mp/onet.pl/facebook