Tomasz Wandas, Fronda.pl: „W sprawie wojny z bolszewicką Rosją w 1920 r. to tylko chciałem nieśmiało przypomnieć, że to Polacy napadli na Rosję, a nie odwrotnie” – napisał na Twitterze sympatyzujący z opozycją prof. Jan Hartman. Jego zdaniem rozbiory to efekt polskich „niezbyt mądrych rajdów na wschód”. Co sądzi Pan o tej wypowiedzi profesora Hartmana? 

Ryszard Czarnecki, poseł do Parlamentu Europejskiego: Jest to przykład Targowicy „bez pudru”, te słowa profesora Hartmana, (niestety) absolwenta KULu i byłego „zagończyka” Palikota, pokazują, że głoszenie tego typu poglądów, w odczuciu ich autorów, nie spowoduje anatemy, publicznego pręgierza - ja mam nadzieję, że jednak spowoduje. Jeżeli, ktoś sam z siebie przyjmuje rolę rzecznika Armii Czerwonej, to jednak musi liczyć się ze zdecydowaną reakcją Polski, patriotycznej, niepodległościowej opinii publicznej. Mam nadzieję, że ta reakcja nastąpi, między innymi dzięki naszej rozmowie. 

Wpis prof. Hartmana spotkał się z krytyką internautów, choć jeden z odpowiadających, przedstawiający się jako student i sympatyk SLD, starał się wykazać, że broniąc niepodległości Polski i cywilizacji europejskiej Polacy stali się współodpowiedzialni za późniejsze zbrodnie niemieckie. Zdaje się, że ludzie lewicy totalnie inaczej interpretują historię Polski, z czego to wynika? Z tego, że mamy profesorów takich jak Hartman czy może chodzi tu o stworzenie sztucznego problemu, tak by skuteczniej przeciwstawić się Polakom o prawicowych i konserwatywnych poglądach? Tylko jeśli to czy nie ma innego, opartego na faktach pola dyskusji politycznej?

Moim zdaniem wynika to jednocześnie z kilku powodów. Po pierwsze jest to powód historyczny: Komunistyczna Partia Polski, która swojego czasu występowała tak jak dzisiaj profesor Hartman przeciwko obozowi patriotycznemu, narodowemu, niepodległościowemu, była za tym żeby Górny Śląsk znajdował się w granicach Niemiec - byli oni wprost targowicą, można powiedzieć, że we krwi mają gen zdrady. Po drugie jest to odruch Pawłowa w środowiskach lewicowo-liberalnych: jak prawica (obóz niepodległościowy, patriotyczny) uważa rok 1920 jako jeden z symboli polskiej niepodległości, podobnie jak zdobycie Kijowa, obrona pod Warszawą jako fundamentalne elementy polskiej historii, które wykuwały II Rzeczpospolitej oraz jako coś dla nas świętego, to oni tą świętość będą starali się zbrukać, skalać, splamić i zniszczyć. Trzecim powodem jest kompletny brak wiedzy historycznej, powtarzanie „wypocin” wrogów Polski, którzy przedstawiali dzieje naszej ojczyzny w krzywym zwierciadle. 

Nie da się nie zauważyć, że tego typu antypolskie paszkwile bardzo często przedzierają się na Zachód, przez co osłabia się pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej, szczególnie europejskiej - czy może się mylę i nie ma to wpływu na to z jakim skutkiem nasi politycy, dyplomacja osiągają cele służące wzrostowi siły Polski? Jeśli się nie mylę, to co można robić by temu przeciwdziałać? Co robić, by (pseudo) polskim elitom, tego typu polskim profesorom nie pozwolić na osłabianie, oczernianie wizerunku naszego kraju?

Wrogowie Polski na terytorium Rzeczypospolitej mają "piątą kolumnę" bądź (mówiąc słowami Lenina) pożytecznych idiotów, którzy za nich wykonują „brudną robotę”. Inaczej wobec nas brzmi jakiś propagandzista pochodzący z kraju ościennego czy to na Wschodzie czy Zachodzie, a inaczej brzmi profesor ochotnik z Polski. Z definicji ten drugi jest bardziej wiarygodny i śmiało można cytować jego wypowiedzi na Zachodzie przy sprawach związanych z historią ale i tych dotyczących współczesności. Profesor Hartman dziś opluwa naszą historię, a jutro równie chętnie splunie na naszą współczesność wykazując faszyzację naszego kraju, oraz wszelkie przejawy okropnego kaczyzmu. Wizerunek Polski w świecie, bardzo często nieadekwatny ani do polskich dziejów ani do teraźniejszości wynika właśnie z tego, że potrafiono hodować ludzi różnych pseudo-elit (naukowców, dziennikarzy czy celebrytów), którzy odrabiali pracę domową opowiadając kompletne banialuki na temat Polski. Paradoksalnie walka o wizerunek Polski w świecie w znacznym stopniu rozstrzyga się u nas w kraju. Jeżeli ludzie typu Hartmana nie będą promowani, nie będą posiadali stanowisk publicznych, to ich siła rażenia w tym antypolskim bełkocie będzie mniejsza. 

Coraz cześciej dowiadujemy się o kompromitujących zachowaniach (takich je te w wykonaniu p. Durczoka) czy słyszy wypowiedzi profesorów takich jak p. Hartman. Czy zawsze tak było i dopiero od niedawna mamy okazję coraz częściej widzieć jak ci, którzy powinni być elitą po prostu się kompromitują? Co robić, jakie kroki podejmować by elity zaczęły elitami po prostu być?

W Polsce jest czytelny podział na obóz patriotyczny oraz obóz kosmopolityczny, obóz niepodległościowy i obóz targowicy. Niezależnie od ceny jaką można za to zapłacić, trzeba piętnować postawy osób, które podnoszą rękę na własny kraj. Musimy zatem ustanowić patriotycznym, narodowy pręgierz, gdzie bezmyślność osób takich jak profesor Hartman, oraz ich postawy będą bardzo surowo piętnowane. 

W jakim stopniu rządy Prawa i Sprawiedliwości, Zjednoczonej Prawicy przyczynią się, czy może już się przyczyniają do powrotu dawnego obrazu elit jaki kiedyś mieliśmy? 

Myślę, że ostatnie cztery lata, to czas umacniania się polskich, patriotycznych elit, elit, które zasługują na to pojęcie. Te rzeczywiste elity mogą popełniać błędy, ale zawsze drogowskazem jest dla nich interes Polski, dobro ojczyzny, szacunek dla tradycji, wartości, Kościoła, religii. Myślę, że ten czas musi być kontynuowany, stąd moja gorąca prośba: nawet jeśli, ktoś ma pewne zastrzeżenia do polityków PiSu, czy do różnych działań naszej formacji, bardzo proszę o głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość - chodzi tu przede wszystkim o to, by te elity mogły powstawać, krzepnąć i funkcjonować, tak jak to miało miejsce w II Rzeczpospolitej. 

Dziękuję za rozmowę.