Fragment książki: „Sekretne życie autorów lektur szkolnych”.

 

Wyklęta miłość Adama Mickiewicza

W podręcznikach pisano – i powszechnie przyjęło się tak uważać – że największą miłością wieszcza była Maryla Wereszczakówna. Sam Mickiewicz miał na ten temat jednak inne zdanie i uważał, że pełnię satysfakcji uczuciowej oraz erotycznej zaznał dopiero u boku Ksawery Deybel. Kobiety, którą w Polsce skazano na zapomnienie, głównie z tego powodu, że przez 10 lat mieszkała pod jednym dachem z poetą i jego żoną, a Mickiewicz obu paniom na zmianę płodził dzieci…

 

Andrzej Towiański

Postać Ksawery związana jest z osobą Andrzeja Towiańskiego i jego Kołem Sprawy Bożej. Litewski prorok potrafił uzdrowić chorą na depresję żonę Mickiewicza, Celinę, czym zaskarbił sobie jego wdzięczność i podziw. W ten sposób wieszcz stał się największym orędownikiem nauki Towiańskiego, wzbudzając przerażenie wśród większości paryskich emigrantów.

Andrzej Towiański był rówieśnikiem i krajanem poety – urodził się w zamożnym domu szlacheckim w Antoszwińcach pod Wilnem. Ukończył prawo na Uniwersytecie Wileńskim – studiował nawet w tym samym okresie, co Mickiewicz. Kilka lat później przeżył przełom religijny i przystąpił do akcji misyjnej. Ponieważ ani w rodzinnych stronach, ani w Petersburgu nie osiągnął jednak efektów, udał się do Francji. I faktycznie, czekały tam na niego znacznie większe sukcesy.

Warto zgłębić opinie na temat metod działania Towiańskiego w tym czasie. Apologeci mistrza przez wiele lat opowiadali o jego ogromnej wrażliwości na ludzką niedolę, co przysparzało mu wielu zwolenników. Czasami jednak przybierało to karykaturalne formy:

Pamiętam, jak raz matka moja – wspominał litewski sąsiad proroka, Edward Wołodko – wróciwszy z jakiejś podróży, opowiadała o spotkaniu z Towiańskim i o następującej przygodzie, której była świadkiem. Mróz był trzaskający. Towiański spotkał na drodze zziębłego biedaka, uniesiony przeto litością zdjął kożuch z własnego furmana i odział nieszczęśliwego. Furman tymczasem dzwonił z zimna zębami w ciągu paru mil drogi”.

Empatia Towiańskiego nie ograniczała się wyłącznie do bezdomnych. Uczniowie mistrza przytaczali (całkiem poważnie) jego opowieści:

Zwoszczyk [dorożkarz – S.K.] w Petersburgu żądał dubeltowej zapłaty za kurs; pojechałem z nim więc na policję. Dyżurny zaraz powalił zwoszczyka pięścią, kopnął nogą, chciał batożyć, co powstrzymałem. Odtąd zwoszczyk był moim przyjacielem”.

Towiański posiadał rzadką umiejętność – potrafił powiedzieć każdemu rozmówcy coś, co mogło go poruszyć. Bez problemu wmówił Mickiewiczowi, że poeta w swoich poprzednich wcieleniach był „zakonnikiem znanym z surowości i męczeństwa. Był Dziewicą Orleańską. Był prorokiem przed Jezusem Chrystusem”.

Mickiewicz uznał uzdrowienie żony za dowód nadprzyrodzonej mocy Andrzeja Towiańskiego. Natychmiast stał się gorliwym wyznawcą nauki mistrza i rozwinął ożywioną propagandę, poszukując nowych zwolenników.

1 czerwca 1842 roku powołano Koło Sprawy Bożej – wśród założycieli nie zabrakło oczywiście Mickiewicza (sekta liczyła wówczas 17 członków). Do koła przystępowano po rozmowie z Towiańskim lub Mickiewiczem – na ich osobistą decyzję. Symbolem członkowstwa stał się medalik wręczany nowo przyjętym przez mistrza lub „brata wieszcza” (oficjalny tytuł Mickiewicza). A uwielbienie dla założyciela sekty doprowadzono do takiego absurdu, że wieszcz czasami dawał do zrozumienia, iż przywódca jest nowym „Słowem wcielonym”! W korespondencji z prorokiem używał wyłącznie tytulatury „Mistrzu i Panie”…

Na zebraniach koła odczytywano i komentowano listy Towiańskiego. A nie było to łatwe zadanie, bowiem mistrz pisał wyjątkowo mało komunikatywnie. Oto próbka jego nauki:

Gotowość do dzieła kapłana nowego przybytku na obudzenie życia ducha zależy. Jego liczba pięć. Cztery żywoty odbył – piąty ma odbyć – pobudź jego do takiego w części jęku dla Pana, jakie sam masz. Jest wyróżniony, niech pobudza ducha do służby”3. Takie przesłanie faktycznie mógł przyjąć tylko człowiek, który zbawiciela Polski nazwał „czterdzieści i cztery”…

Panna Ksawera

Specyficzną rolę w życiu sekty odgrywały kobiety, a Karolinę Towiańską (żonę mistrza) podejrzewano nawet o kierowanie ruchem. Zygmunt Krasiński zauważył, że pod jej nieobecność Towiański „wracał do dawnego stanu mierności. Ile razy był z nią razem i mieszkał, odzyskiwał swoją potęgę”. Krasiński stwierdził nawet, że to właśnie „ona wszystko widzi, nie on”. Nie mniejszy wpływ na Sprawę wywierała też siostra Karoliny – Anna Guttowa. Obie panie uważano za bezwzględne intrygantki. A u schyłku 1841 roku w Paryżu pojawiła się kolejna kobieta mająca odegrać znaczący wpływ w życiu sekty – Ksawera (właściwie Anna) Deybel.

Była młodsza od Mickiewicza o 20 lat, również pochodziła z Wilna, a nad Sekwaną stała się fanatyczną wyznawczynią nauki Towiańskiego. Zachwyt mistrza wzbudzały jej stany ekstatyczne, podczas których widywała „około głowy Towiańskiego gwiazd dwanaście”. Zdecydowanie przodowała w tym wśród braci, albowiem Ferdynand Gutt widział ich zaledwie „siedem, a Mickiewicz trzy czy podobno już tylko jedną”. Liczba gwiazd wokół głowy mistrza odgrywała ogromną rolę, znacznie większą niż popisy Gutta, który „miewał konwulsje na dwanaście tempów i polował na fruwającego ducha”.

Ksawera wręcz emanowała kobiecością, posiadała seksapil, który powodował, że mężczyźni tracili dla niej głowę. Jedną z cech jej aparycji było niezwykłe, przeszywające spojrzenie. Podobno nawet sam mistrz nie mógł go wytrzymać i polecił, by podczas audiencji zasłaniała oczy. Ale to, co jednych przerażało, innych (oczywiście mężczyzn) doprowadzało do zmysłowego szaleństwa. Każdy kontakt z dziewczyną miał podtekst erotyczny, a Ksawera roztaczała wokół siebie aurę seksualnej dostępności…

Panna Deybel uchodziła za osobę o dużym temperamencie, niektórzy z towiańczyków zostali jej partnerami seksualnymi (prawdopodobnie Ferdynand Gutt – szwagier Towiańskiego, na pewno – Seweryn Pilchowski). Jej wiernym wielbicielem był Stefan Zan (brat Tomasza) przez wiele lat bezskutecznie starający się o jej rękę. Jednak największą rolę w jej życiu intymnym odegrał „brat wieszcz”. Adam przecież „przepadał za plemieniem niewieścim” i nie zwykł przepuszczać podobnych okazji.

Księżniczka izraelska

Związkowi poety i guwernantki patronował sam mistrz, który uznał, że jego najważniejszy wyznawca powinien odczuwać komfort erotyczny. Nie na darmo zauważył, że „nikt tak nie gardzi Adamem jak Celina, bo go zna lepiej niż kto inny. Używa go tylko za narzędzie swojej dumy, swego górowania”. A Ksawera miała być w domu „brata wieszcza” nie tylko jego kochanką, lecz także agentką, kontrolerem i emisariuszem Sprawy.

Początkowo Celina była zadowolona z panny Deybel. Pisała o tym do siostry i jakby nie zauważała romansu Adama z guwernantką. Zapewne wówczas akceptowała związek męża z Ksawerą (nazywaną wśród towiańczyków „księżniczką izraelską”). Uważała bowiem, że zawdzięcza prorokowi uzdrowienie, więc skoro mistrz popiera romans „brata wieszcza” z siostrą Deybel, to wierna wyznawczyni Sprawy musi się z tym pogodzić. Poza tym wierzyła, że odepchnięcie jej przez proroka spowoduje natychmiastowy nawrót choroby.

Niewielka liczba zachowanych źródeł uniemożliwia odtworzenie przebiegu wypadków. Wynika z nich jednak, że związek poety z Ksawerą nie układał się bezproblemowo. Dziewczynę adorowali (a właściwie napastowali) inni towiańczycy, a sam mistrz ubolewał, że jego szwagier, zapominając o własnej żonie, „duchem u nóg jej leżał”. Czy jego zabiegi przyniosły efekty – tego nie wiemy. Ale wiadomo, że Ksawera nie odrzuciła Seweryna Pilchowskiego (urodziła mu dziecko). Czy wówczas trwał również jej związek z wieszczem? Czy Adam i Seweryn jednocześnie byli kochankami panny Deybel? Dokładnych faktów zapewne nigdy nie ustalimy, ale intymne życie „księżniczki izraelskiej” wpłynęło na fatalną opinię towianizmu wśród współczesnych. Zapewne stąd brały się rewelacje o „wspólnocie żon” czy przydzielaniu braciom kobiet przez mistrza. W rzeczywistości chodziło o kilku mężczyzn rywalizujących o względy jednej kobiety. Ale wśród tych mężczyzn był przecież „brat wieszcz” – najwybitniejszy polski poeta… (…)