Reżyserka Agnieszka Holland rozmawiała wczoraj z Tomaszem Lisem. Naturalnie – była to kolejna okazja ku temu, by negatywnie ocenić partię rządzącą, a dodatkowo – wyrazić aprobatę dla bluźnierczej „Klątwy”, wystawionej w Teatrze Powszechnym.

Są sfery, w których bluźnierstwo ma swoje miejsce i do takiej sfery wolności, takiej przestrzeni, gdzie można prowokować i robić rzeczy, których w życiu absolutnie nie powinniśmy robić i łamać tabu, jest sztuka. Głównie jest po to, by stworzyć tę sferę, mierzyć się z emocjami i sytuacjami których nie wypada w życiu uzewnętrzniać”

- powiedziała Holland. Według niej bluźnienie na scenie jest najwidoczniej OK:

Zabić w sztuce to nie znaczy to samo co zabić w życiu, Bluźnić w sztuce to nie to samo co bluźnić w życiu. To są dwie płaszczyzny i jeśli zaczniemy je mieszkać to po prostu ona już nie ma racji bytu”

Reżyserka uważa, że atmosfera wokół „Klątwy” to… „nagonka kościelno-pisowska”. Zaatakowała więc także ekipę rządzącą. Twierdzi, że w pewnym momencie społeczeństwo będzie miało dość rządów PiS:

Lud nie jest taki ciemny, ludzie się zdenerwują. W używaniu populistycznych narzędzi ta ekipa jest sprawna i dała już mnóstw prezentów, niektóre zasłużone jak dodatki wielodzietne, inne niezasłużone i bezsensowne jak zmiana wieku emerytalnego. Ona ma mnóstwo tych prezentów i będzie nimi sypać”

dam/onet.pl,Fronda.pl