„Jestem zaskoczona tą tępotą” – powiedziała profesor w Polskim Radiu. Socjolog uważa, że wyrzucenie tych polityków z partii osłabi PiS. Staniszkis podkreśla, że samą dyscypliną partyjną nie można wygrać wyborów. Dodaje, że PiS traci wizerunkowo, bo wystawia "polityczne automaty typu Błaszczak". W „Piaskiem po oczach” w TVN24 broniła ona „ziobrystów”. „Oprócz niezręcznego wspomnienia, że "może powstać inna partia na prawicy w dalekiej przyszłości", cały czas było to mówienie o potrzebie zmian w PiS, żeby móc wygrywać. Wygrywa się w mediach, a z takim betonowym, niepociągającym aparatem tego nigdy się nie zrobi – podkreślała Staniszkis. „Ziobro jest jedną z twarzy IV RP. Jest człowiekiem, co widać było w ostatnich dniach, który bał się, ale trzymał twarz. Był człowiekiem, który próbował otaczać się ludźmi. Boimy się, a walczymy dlatego ludzie się z nim identyfikują”- dodała.


„Praktycznie nie znam Ziobry, obserwowałam go w różnych sytuacjach, rozmawiałam dwa razy przez telefon z Kurskim, dzwonił do mnie. I chcieli zostać w PiS-ie, Naprawdę, ta interpretacja, że to ich pojednawcze mówienie o interesie partii, o zwyciężaniu, to są gierki – nieprawda. Nie jest łatwo zakładać drugą partię. Ludzie równie wartościowi typu powiedzmy Kowala czy Poncyljusza, widać jak to się kończy. Nie ma miejsca na drugą partię. I co będzie z Polską po tych trzech latach z taką opozycją jak PiS, która ma tam kilkunastu świetnych nowych ludzi? Ale jeżeli im też będzie zamykała usta i pokazywała powiedzmy Błaszczaka, Tchórzewskiego, Kuchcińskiego jako ten wizerunek, nie ma już szans na wygraną”- mówiła w TVN24.


Ł.A/TVN24/Polskie Radio