Za kratkami

 

Sytuacja bohatera mojego artykułu „Osaczony. Nowe fakty ws. aresztowanego policjanta” nie zmieniła się. Sławek dalej siedzi za kratkami. Zawsze powtarzał, że gdy „pies” trafia do więzienia, panuje „wolna amerykanka”, a takiemu nieszczęśnikowi życzy „dużo zdrówka”. Tym razem padło na niego. Znów potwierdza się hasło „Los potrafi pisać niesamowite scenariusze”. Prawdziwy pies walczy jednak do końca, nawet, gdy utracił policyjną odznakę, a świat ogląda będąc „po drugiej stronie”. Nie załamuje się, jest zdecydowany i twardy. - Nie przyznał sie prokuratorowi, nie udało sie go złamać, więc teraz mamy karę.... Myślę, że gdyby się przyznał i tym samym potwierdził zeznania „Kapusty” vel „Brody”, a właśnie o to toczy sie rozgrywka, wyszedłby następnego dnia, może nawet z zawiasami – mówi adwokat Opali, Maciej Morawiec.

 

/
Byłego glinę wzmocniła psychicznie rozprawa dotycząca zabójstwa Marka Papały. Była to jedyna okazja do konfrontacji z „Brodą”/"Kapustą”, którego Opala określił mianem "mistrza pisania scenariuszy". W sprawie zeznawał Albert Ostrach, który za kratkami bez prawomocnego wyroku żyje już 7 lat. Ostrach był kolegą „Brody”. Opis jego znajomości z Piotrem K. wzbudził na sali rozpraw wesołość. Sąd musiał słuchać opowieści, jak to „Kapusta” w 2000 roku kupił od Ostracha buty i chciał rozprowadzać je na Stadionie, a później „bardziej sie rozkręcił”. "Wysoki sądzie jaka mafia? Jaki bandzior? Kapusta jeździł polonezem całym w naklejkach. (…)  Znał rzeczywiście Ruskich, ale dwóch narkomanów ze Śródmieścia i to byli Ormianie, a nie Ruscy. (…) Kapusta to nawet nie wiedział kto to jest generał Papała, ani co to za stopień generał!. (…) Już jak siedział, to nie miał na papierosy, wyciągał tylko informacje od współoskarżonych, czytał akta, aby później zostać koronnym.” – mówił - według jednej z relacji - przed sądem Ostrach. Był to jedyna okazja, aby otwarcie podważyć wiarygodność „Brody”, również dla Opali pojawiło się światełko w tunelu…

 

Kto utrudnia pracę obrońcy?

 

Jego wieloletni przyjaciel mówi, że nic złego się nie dzieje. Opala wygrywa walkę z samym sobą. Gorzej jest na zewnątrz… Prokurator zlecił zbadanie broni Sławka. Po 5 (słownie: pięciu) miesiącach przetrzymywania pistoletu, postawił biegłemu pytanie czy z amunicji zabezpieczonej w pistolecie Opali (CZ-ki) można oddać strzał z Glocka. Amunicja ma 9 mm, więc może sie zmieścić w obydwu pistoletach i z każdego można oddać strzał. - Prawdopodobnie te "kluczowe dla sprawy" badania będą podstawą wniosku o przedłużenie aresztu i pewnie dlatego składany jest taki wniosek dowodowy. Zwlekanie z badaniem broni 5 miesięcy zakrawa o kpinę – powiedział mi wówczas adwokat byłego gliny.

 

Stoi przed nim trudne zadanie. Nadal nie ma dostępu do akt sprawy (sic!), a jedyne na czym bazuje to uzasadnienie postanowienia o tymczasowym aresztowaniu i wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania. Interweniował ws. swojego klienta w biurze RPO, ale nie otrzymał jeszcze żadnej odpowiedzi. - Teraz dopiero widać jak bardzo brak takich ludzi jak prof. Kochanowski. Szczerze powiedziawszy, liczyłem na jakąkolwiek informację, choćby, że zajęli sie sprawą czy sprawdzają… - mówi Morawiec.

 

7 listopada br., na wniosek prokuratora, przedłużono areszt tymczasowy na kolejne 2 miesiące. Adwokat nie zamierza już składać nowych wniosków dowodowych.

 

 

Świadek koronny oferuje łapówkę?

 

Niedawno obrońca Opali otrzymał zaskakujący telefon. Anonimowy rozmówca zaproponował mu pieniądze. Za co? Morawiec sam chciałby znać odpowiedź. Gdy adwokat odmówił, mężczyzna zaoferował, że wpłaci coś Sławkowi. Tajemniczy „ofiarodawca” zapytał Morawca o sprawę zatrzymanego, dopytując się, jak ją ocenia. - Później rozmowa przybrała bardziej stanowczy charakter, wręcz agresywny. Wreszcie powiedział: "nazywam się Piotr K. i prosiłbym, aby pan nie przekręcał mojego nazwiska na FB i do zobaczenia wkrótce" – mówi portalowi Fronda.pl adwokat.

 

/
Po rozmowie, zdecydował się złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez „Kapustę”. Pozostaje pytanie, jak to możliwe, że świadek koronny dzwonił do obrońcy osoby, którą obciążają jego zeznania, i proponował pieniądze? – Nie wiem, czy miałem to traktować jako propozycję darowizny czy łapówki. „Kapusta” niczego ode mnie nie żądał, ale zawiadomiłem prokuraturę o tym, co robi ich podopieczny. To niezwykle dziwna i żenująca sytuacja. Tym bardziej, że „Broda” powiedział coś w stylu „Niebawem się zobaczymy”. Nie mam ochoty, żeby odwiedzał mnie czy wydzwaniał do mnie ten człowiek – opowiada adwokat. – Jego słowa zalatują pogróżkami… - wtrącam. – Tak, można w ten sposób potraktować jego wypowiedź. Gdybym był bardziej wyczulony mógłbym powiedzieć, że zacząłem oglądać się za siebie na ulicach. Jednak uważam tę sytuację za komiczną. Nie mogę tego zrozumieć. Jakiś kompletny bezsens! Mam nadzieję, że prokurator to sprawdzi. Świadek koronny jest przecież jego podopiecznym, a pozwala sobie na dekonspirację i składa mi jakieś dziwne oferty. – Czy „Kapusta” zadzwonił z numeru zastrzeżonego? – dociekam. – Nie. Numer normalnie się wyświetlił. Oczywiście wspomniałem o tym w zawiadomieniu – odpowiada adwokat.

 

Co łączy żonę „Mira” z „Kapustą”?

 

/
"Dziki kraj"… Co do kultowych słów, warto przypomnieć, że niedawno w procesie ws. zabójstwa gen. Marka Papały zeznawała żona b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Potwierdziła, że znała "Brodę". Poznała go w 1998 r., wówczas – według relacji Drzewieckiej - podawał się za oficera Urzędu Ochrony Państwa, pracującego "pod przykryciem". Miał jej pokazywać legitymację i zwierzać się ze służbowych zadań. Podobno mówił, że "mafia wydała na niego wyrok". Żona b. ministra zeznała również, że spotykała go także później, ale "nie łączyły jej z nim żadne bliższe stosunki". W jej restauracji często gościli przedstawiciele grup przestępczych. Według relacji Drzewieckiej z powodu ich obecności i "charakterystycznych zachowań", które odstraszały gości, musiała w końcu zamknąć swój lokal. Jak wynika z relacji portalu Policyjni.gazeta.pl, Drzewiecka zapewniła, że Piotr K. nie bywał u niej w domu i nie poznał jej męża. Co do tej drugiej kwestii, niektóre osoby z otoczenia Sławka Opali mają poważne zastrzeżenia.

 

Zdaniem mojego informatora, Drzewiecka zachowuje się dziwnie, nie stawiała sie na kolejne terminy i „ewidentnie kręci”...

 

 - Być może nie zdaje sobie sprawy z wagi zeznań albo zgodnie z tym,co słyszy od mężusia, "Polska to dziki kraj", więc i sądy można mieć gdzieś... Szkoda bo ten sąd akurat bardzo rzeczowo podchodzi do sprawy – twierdzi mój rozmówca. - Kapusta znał „Mira”, jego żonę i to nieźle… Szkoda, że sprawa Sławka została tym samym "podczepiona" pod ten temat. Dlatego muszę kibicować "Mirowi", a gdyby tonął, to bez specjalnych oporów czekałbym aż utonie – tłumaczy.

 

Wspomniane słowa korespondują z tym, co kilka miesięcy temu powiedział portalowi Fronda.pl Dariusz Loranty, wieloletni pracownik operacyjny policji: Proszę zwrócić uwagę, że sprawą Sławka często się posługuje, by osłabić całość zeznań tego konkretnego świadka. Bo jego zeznania mogą dotknąć kogoś ważnego. Rządzący przegłosują, że nie ma ustawy, to i instytucji świadka nie będzie” (TUTAJ).

 

Nie mam więcej pytań.

 

Aleksander Majewski