- Trzeba stworzyć zwrócony w stronę dziecka solidny wymiar sprawiedliwości, który doprowadza do ukarania sprawcy, przy jednoczesnym zaopiekowaniu się osobami bezbronnymi, które potrzebują wsparcia w trakcie postępowań - powiedział w rozmowie z Gazetą Polską Codziennie przewodniczący Państwowej Komisji ds Pedofilii Błażej Kmieciak.

Kmieciak odniósł się do treści przedstawionego niedawno przez Komisję raportu.

- Z jednej strony przedstawia obecną sytuację w Polsce w zakresie przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu dzieci. Z drugiej – naszym zadaniem było wskazanie wniosków i rekomendacji na przyszłość. Chodzi o zdiagnozowanie luk, problemów, błędów oraz zaproponowanie konkretnych zmian. W dokumencie opisaliśmy także cel działania komisji i jej status. Z perspektywy społecznej wciąż jest ona bytem nowym, więc czujemy się zobowiązani do jej zaprezentowania - wskazał.

Kmieciak wyjaśnił, że w wielu przypadkach sprawcą przestępstw pedofilskich jest osoba dobrze znana dziecku.

- Informacje, które uzyskaliśmy ze zgłoszeń oraz z badań, potwierdzają, że sprawca wykorzystania seksualnego dziecka to często osoba, którą to dziecko dobrze zna. To ktoś, kto wzbudził zaufanie, działał wręcz metodycznie. W wyniku tego dziecko stało się ofiarą, choć nie lubię tego słowa. Wniosek jest niestety bardzo bolesny, ale naszym obowiązkiem jest jego zaprezentowanie. Dzieci są często krzywdzone przez członków ich rodzin, przez osoby im bliskie, którym te dzieci ufają. W gronie krzywdzących są też przedstawiciele różnych zawodów zaufania publicznego: trenerzy, nauczyciele, wychowawcy, duchowni - poinformował.

Przewodniczący Komisji udostępnił także dane, z których wynika, że duchowni nie stanowią dominującej grupy sprawców.

- Jednocześnie warto zauważyć, że w ostatnich latach zaobserwowano dosyć dużą liczbę przypadków związanych z duchownymi, co świadczy zarówno o dobrej wykrywalności, jak i ujawnianiu informacji, które przez lata mogły być w jakiejś mierze zatajane. Z blisko 350 zgłoszonych nam spraw 100 spraw dotyczyło duchownych. Nie wszyscy jednak są podejrzani o wykorzystanie seksualne dzieci. Część bowiem, dokładnie 36, to osoby, które podejrzane są o niezawiadomienie organów ścigania o wiadomym im czynie. To także przestępstwo, które bada państwowa komisja - powiedział.

Kmieciak poinformował, że Komisja wystąpiła już do instytucji kościelnych o udostępnienie wszelkich niezbędnych dokumentów dotyczących spraw dotyczących pedofilii w Kościele. Wnioski takie są wysyłane przez Komisję także w stosunku do innych grup zawodowych.

- Łącznie wysłaliśmy blisko 200 pism. Prosimy w nich o dostęp do dokumentów, czekamy na nie i liczymy, że je otrzymamy, gdyż mamy takie prawo. Te informacje są dla nas ważne z perspektywy badawczej. Chcemy zbadać sądownictwo kanoniczne, podobnie jak badamy sposób reagowania sądów powszechnych w omawianym typie spraw. Chcemy wiedzieć, jak były traktowane osoby pokrzywdzone przez organy kościelne. W najbliższym czasie będziemy występowali z podobnymi pismami także do przedstawicieli innych zawodów, których wykonawcy mają częsty kontakt z dziećmi. Komisja jest zobowiązana do zbadania przeszłości, aby w przyszłości nie popełniano błędów, które są tragiczne w skutkach - ocenił.

jkg/gazeta polska codziennie