Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau komentował w rozmowie z „Rzeczpospolitą” odstąpienie Stanów Zjednoczonych od sankcji wobec Nord Stream 2. Szef polskiej dyplomacji przyznał, że Amerykanie nie konsultowali wcześniej sprawy z Polską, a sam o odstąpieniu od sankcji dowiedział się z mediów.

- „Sojusznicy amerykańscy nie znaleźli czasu na konsultacje z najbardziej narażonym na skutki tej decyzji regionem świata”

- podkreślił prof. Zbigniew Rau.

Jeszcze w styczniu, jak przypomniał, sekretarz stanu Antony Blinken zapewniał go, że Stany Zjednoczone nie podejmą żadnej decyzji dot. Polski bez wcześniejszych konsultacji. Tak się jednak nie stało.

- „Tymczasem, teraz czytam doniesienia agencyjne, że w tym tygodniu odbywają się w Waszyngtonie rozmowy między bliskimi współpracownikami kanclerz Merkel i doradcami prezydent Bidena o dokończeniu Nord Stream 2. Taka formuła amerykańsko-rosyjsko-niemieckiego dialogu nie może zastąpić rozmów między Ameryką a sojusznikami ze wschodniej flanki NATO, którzy odczują skutki tych decyzji w sposób szczególny”

- podkreślił minister.

Wskazuje, że gazociąg wzmocni niemiecko-rosyjskie interesy i stanowi poważne zagrożenie dla pokoju w Europie.

- „Zwiększy się zagrożenie militarne Ukrainy, a także Polski i innych krajów NATO z Europy Środkowej”

- alarmuje.

Jak zaznacza, kwestie te zostaną poruszone w czasie najbliższego szczytu NATO i spotkania Biden-UE.

Niestety, ja zauważa prof. Rau, planując wizytę w Europie prezydent Joe Biden nie zdecydował się spotkać z sojusznikami ze wschodniej flanki.

- „Powiem jednak więcej! Jako gospodarz szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku zabiegaliśmy, aby Ukraina – przypominam ofiara rosyjskiej agresji – była gościem specjalnym szczytu. Tym razem prezydent Ukrainy nie otrzymał zaproszenia. Przed kilkoma dniami, próbując ratować sytuację, Prezydent Biden zaprosił prezydenta Zełenskiego do Waszyngtonu. Jednak będzie to miało miejsce po spotkaniu z Putinem. Tymczasem ta kolejność powinna być odwrotna i powinna być elementem przemyślanej polityki, a nie face saving operation. Tak więc to jest kolejny błąd. Mamy więc do czynienia z całą ich kaskadą. A wszystkich można było uniknąć, gdyby traktowało się konsultacje z sojusznikami poważnie”

- stwierdził rozmówca „Rzeczpospolitej”.

 

kak/rp.pl, DoRzeczy.pl