Jak donosi „Głos Wielkopolski” firma AstraZeneca miała zlecić śledzenie szefowej zakładowej „Solidarności”. Pod jej samochodem zamontowano nadajnik GPS, a zespół detektywów wykonywał zdjęcia.

„Korporacja farmaceutyczna, dwie kancelarie prawne i detektywi przeciwko Emilii N. Pod jej samochodem zamontowano nadajnik GPS, fotografowano ją w czasie pracy i w czasie wolnym” – czytamy na portalu „Głos Wielkopolski”.

„Nie, Emilia N. to nie jest członek gangu. To pracowniczka koncernu farmaceutycznego AstraZeneca i była już przewodnicząca zakładowej „Solidarności”, z której inicjatywy związek powstał” – pisze dalej autorka tekstu, Emilia Bromber.

Firma jednak nie potwierdza tych doniesień, pomimo że – jak czytamy – zeznania mówią zupełnie co innego.

Przedstawiciele spółki nie trafili do tej pory na ławę oskarżonych.

Jak czytamy, poszkodowana kobieta zgłosiła pracodawcy niezwłocznie odkrycie GPS-a.

„Informację, że to pracodawca wynajął detektywów, przekazała jej dopiero policja, 3 miesiące po odnalezieniu GPS-a” – czytamy.

Pełnomocniczka firmy AstraZeneca odwiedziła komisariat prowadzący sprawę i „powołując się na tajemnice spółki, prosiła policję, aby nie udostępniać poszkodowanej akt sprawy”.

Sprawa trafiła do sądu dopiero cztery lata później, ale nikt z ramienia koncernu nie zasiadł na ławie oskarżonych. AstraZeneca z kolei uważa sprawę za zakończoną.

Pełny tekst można przeczytać TUTAJ.

 

mp/gloswielkopolski.pl