Wielu niemieckich polityków jest totalnie zapatrzona w Rosję. Do tego stopnia, że nie zauważa leżącej między Niemcami a Rosją Polski – podkreśla analityk rynku energetycznego Thomas O’Donnell.

Niespełna miesiąc temu, 25 stycznia nowy szef CDU Armin Laschet powiedział wprost, że nie zamierza rewidować swojego poparcia dla Nord Stream 2. To właśnie on ma obecnie bardzo duże szanse na zastąpienie Angeli Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec. Rozmówca PAP odnosząc się do słów Lascheta w kwestii Nord Stream 2 i wzywania Rosji do uwolnienia Nawalnego, stwierdził:

Takie wypowiedzi doskonale obrazują stosunek niemieckich chadeków do Rosji. Otóż siostrzane partie CDU i CSU są w tej sprawie podzielone. Wielu starszych konserwatywnych biznesmenów popierających CDU/CSU, związanych z dawnymi Prusami, zawsze myślało o Niemczech jako kraju należącym do Wschodu. Czują oni bliskość z Rosją, zapominając czasem o istnieniu pewnego kraju pomiędzy nimi”.

Dodał, że uważają oni że Rosja dla Niemiec może być tym, czym Meksyk dla USA – krajem z „[…] wykwalifikowaną siłą roboczą, w którym można tanio produkować, eksploatować bogactwa naturalne i współpracować w dziedzinie wojskowości”.

Jak podkreśla ekspert, w chadecji nie brakuje też jednak polityków, którzy doskonale wiedzą, jakie zagrożenie stwarza Rosja i opowiadają się za wariantem transatlantyckim. Dodał:

Polityka niemiecka jest podzielona i nowy rząd po wrześniowych wyborach do Bundestagu może pójść w każdą ze stron. Zależy, które stronnictwo minimalnie przeważy”.

za:PAP