Organizacja Life Action, która staje w obronie życia nienarodzonych, pokazała w czterech miastach USA ludziom na ulicach, jak wygląda aborcja w drugim trymestrze ciąży. Animowany film, w którym narrację prowadzi były aborcjonista dr Anthony Levatino, pokazywano przypadkowym przechodniom w Nowym Jorku, Miami, Seattle i Chicago, którym reporter zadawał pytanie o ich stosunek do aborcji. Okazało się, że wszyscy z tych, którzy opowiadali się za tzw. „prawem do wyboru”, po zobaczeniu filmu zmieniali opinię. Jedna z kobiet płacząc mówi w nagraniu z ulicy: „Oglądanie tego jest naprawdę smutne”.

Kampania, jaką prowadzi Live Action na ulicach, nosi nazwę „2 363” i nawiązuje do liczby aborcji, jakie przeprowadza się codziennie w Stanach Zjednoczonych. Jej celem jest „edukowanie narodu o człowieczeństwie nienarodzonych dzieci i jednoczesne podkreślanie imperatywu ochrony tych dzieci w łonie”. Wideo prezentowane przechodniom pokazuje procedurę „rozszerzenie i wypróżnienie” (ang. Dilation & Evacuation, D&E), którą się stosuje pomiędzy 13 a 24 tygodniem ciąży.

W trakcie tej procedury żywe dziecko w łonie matki chwytane jest przy pomocy specjalnego uchwytu za rączkę lub nóżkę. Następnie aborcjonista szarpie mocno wyrywając kończynę. Po kolei wyrywane są, oprócz kończyn, następne organy dziecka, takie jak „jelita, kręgosłup, serce i płuca” – wyjaśnia dr Levatino, który sam dokonał ponad 1 200 aborcji, nim dołączył do obrońców życia. Czaszka dziecka jest miażdżona, by móc ją wydobyć na zewnątrz. Po zabiciu dziecka jego wydobyte części układa się, by się upewnić, że nic nie zostało w łonie matki.

W wideo Levatino mówi także o „różnych komplikacjach, na jakie narażają się kobiety przechodzące tę procedurę, a do których należą: perforacja macicy, rany szarpane szyjki macicy, infekcja, krwotok, śmierć matki i komplikacje w przypadku przyszłych ciąż”.

Przed obejrzeniem wideo, pytane na ulicy osoby popierały „prawo kobiet do wyboru” i „prawo kobiety do własnego ciała”. Jednak animowany film wystarczył, by zmienić ich opinię. „To jak zabranie życia i wyrzucenie go do śmieci. To dla mnie za dużo. Mam dzieci” – powiedział mężczyzna w Seattle. „Sądzę, że żadne dziecko, żadne niemowlę ani żaden embrion nie powinien tego przechodzić” – powiedziała kobieta w Nowym Jorku. Rozmówcy mówili także, że to, co zobaczyli, jest „zatrważające” i „barbarzyńskie”.

 

jjf/LifeSiteNews.com