Bez przełomu w Monachium

Konferencja pokojowa w Monachium ujawniła rozbieżność interesów mocarstw zaangażowanych w konflikt na Bliskim Wschodzie. Chociaż uzgodniono ograniczenie działań zbrojnych, nie wiadomo, czy owe postanowienia będą w ogóle respektowane.

Jak wykazują ostatnie dane, cywile nie giną najczęściej z rąk terrorystów z Państwa Islamskiego, ale z powodu rosyjskich bomb. Wiadomo – jednostka była od zawsze dla Moskwy niczym. Tak więc dodatkowy „koszt ludzki” w zamian za stworzenie sobie kolejnego przyczółka do szantażowania świata, jest wliczony w cenę.

Syria ma być dla Kremla czymś w rodzaju Krymu. Piarowo ma pokazać, ze ten kolos na glinianych nogach, chce odzyskać pozycję globalnego mocarstwa. Trochę na wyrost, bo Rosja nie byłaby tak straszna, gdyby nie bierność administracji Baracka Obamy i słabość polityczna i militarna Unii Europejskiej.

Od czasu, gdy USA wycofały się z Iraku, sytuacja wymknęła się spod kontroli. W walkę z IS ma zaangażować się także Polska, ale my wyciągnęliśmy lekcję zarówno z Iraku, jak i Afganistanu i na pewno nie wyślemy tam naszych żołnierzy.

Moskwa mąci

Kreml niemal w każdej kwestii kontynuuje post-sowiecką politykę dezinformacji i politycznego sabotażu. Co prawda w pierwszym dniu monachijskiej konferencji, zarówno rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Giennadij Gatiłow sugerował, że rozmowy pokojowe między opozycją a reżimem w Damaszku mogłyby się odbyć niemal natychmiast, ale już kolejnego dnia premier Miedwiediew straszył Europę III wojną światową.

Dlatego odpowiedź prezydenta Dudy była adekwatna. W obecnej sytuacji politycznej, militarna obecność NATO w Polsce jest nieodzowna. Tak samo jak dla bezpieczeństwa Polski nieodzowne jest budowanie silnej Europy Środkowej pod przywództwem naszego kraju.

Kryzys humanitarny na Bliskim Wschodzie nasila się w wyniku rosyjskich bombardowań a w najbliższych miesiącach może uciec z Syrii nawet milion ludzi. Kolejny milion, bo kilka milionów opuściło swoją ojczyznę wcześniej. Rosji taka sytuacja jest także na rękę, bo napływ migrantów do Europy osłabia Stary Kontynent i rozbija jego jedność.

To, czego najbardziej obawiają się Rosjanie, to ofensywa lądowa ze strony któregoś państw sojuszniczych Stanów Zjednoczonych. Na ostrzu noża znajdują się stosunki Moskwy z Ankarą, a szybkie zakończenie wojny w Syrii zapowiedziała Arabia Saudyjska. Saudowie zaczęli właśnie manewry, ale bardzo możliwe, że jest to wyłącznie demonstracja siły.

Aleppo jak Sarajewo

Syryjskie Aleppo, główny bastion opozycji może wkrótce stać się syryjskim Sarajewem. Ta metropolia jest otaczana przez siły rządowe Asada i bombardowana przez samoloty rosyjskie. W tym ongiś kilku milionowym mieście, może być uwięzionych nawet pół miliona mieszkańców. Bez pożywienia, pomocy medycznej i środków do życia.

Część uciekinierów próbuje się przedostać do Turcji, ale Ankara zamyka tę strefę ucieczki, jednocześnie szantażując Europę w kwestii przyznania dodatkowych funduszy na pomoc dla uchodźców oraz żądając przyjęcia tego kraju do struktur unijnych.

Putin stawia wszystko na jedną kartę. Należy jednak zauważyć, że Asad jest dla niego wyłącznie środkiem do celu. Jest bowiem jasne, że człowiek, który ma na rękach krew swoich rodaków nie utrzyma się u władzy i nie będzie miał legitymizacji narodu do sprawowania urzędu. Kreml potrzebuje jakąś marionetkę, którą mógłby destabilizować region. Rodzina Asada jest duża i wpływowa i z pewnością są już przygotowywani kandydaci na następców.

Tomasz Teluk