Trudno bowiem inaczej określić „straszliwą” opowieść o tym, że parafianom z Jasienicy odmawiano spowiedzi tylko dlatego, że byli oni z tej miejscowości. Miała to być jakaś straszliwa reperkusja za nieodpowiednie zachowanie ks. Trojanowskiego i zapewne kurii. A mnie jakoś z trudem przychodzi uwierzenie, że tak było, bo nie bardzo wiem, w którym to miejscu spowiedzi padało pytanie o parafię pochodzenia. I zupełnie nie wierzę w to, że jakikolwiek ksiądz mógłby coś takiego zrobić.

Zabawnie też brzmią zapewnienia, że ks. Lemański zostawia parafian mocniejszymi. A dowodem na to ma być to, że wiedzą oni więcej o prześladowaniach Żydów. Nie żebym lekceważył tego typu wiedzę, ale jako żywo celem proboszcza jest przekaz wiary, a nie nauczania o Holokauście. I tak się składa, że akurat o strukturze Kościoła i o roli w nim biskupa parafianie z Jasienicy wiedzą – powiedzmy sobie szczerze nie bez udziału proboszcza – niewiele.

W kolejnych wypowiedziach ksiądz Lemański powinien jeszcze oskarżyć kurialistów o celowe podrzucanie do Jasienicy stonki ziemniaczanej, złośliwe niszczenie plonów, a także kwestionowanie, że głównym celem proboszcza jest troska o to, by polscy parafianie odpowiednio dobrze poznali religię Holokaustu. A na koniec przekonywać, że za wszystkimi problemami w polskim Kościele stoi arcybiskup Hoser i główny „zły” czyli ks. Trojanowski. I jakoś mam coraz większe obawy, że tego typu historie jeszcze z ust ks. Lemańskiego padną. A usłużny „Tygodnik Powszechny” natychmiast je opublikuje.

Tomasz P. Terlikowski