Upadek Kościoła w Irlandii, jednego z niewielu krajów, gdzie aborcja jest jeszcze całkowicie zakazana na wniosek samych obywateli, jest jednym z najbardziej spektakularnych przypadków, gdy grzechy własne i procesy sekularyzacji pogrążyły instytucje katolickie w europejskim kraju.

Jeszcze przed wojną, walcząca z Brytyjskim imperializmem Irlandia, była jednym z najbardziej katolickich krajów Europy. Jednak skandale obyczajowe, a także procesy dechrystianizacji i desakralizacje doprowadziły państwo na skraj przepaści. Dziś „Zielona Wyspa” będąca westchnieniem polityków i ekonomistów jest krajem misyjnym. W zeszłym tygodniu pożegnałem przyjaciół, którzy udali się tam, aby budować Kościół w zasadzie od nowa.

Przez ostatnie ćwierćwiecze skandale seksualne wśród duchownych nie schodziły z pierwszych stron gazet. Kościół, instytucja będąca fundamentem moralnym i politycznym Irlandczyków całkowicie się skompromitowała. Gdy wydawało się, że wszystko co złe odeszło już w przeszłość, w 2009 r. upubliczniono raport Komisji ws. Nadużyć Wobec Dzieci, badającej sprawę niewłaściwego traktowania podopiecznych w kościelnych i charytatywnych placówkach podlegających Kościołowi.

Po przesłuchaniu ponad 2 tys. świadków, okazało się, że od przeszło półwiecza w 216 placówkach na terenach całego kraju dochodziło do aktów przemocy, także na tle seksualnym o podłożu głównie pedofilskim i homoseksualnym. Wiele dzieci ucierpiało, a Kościół zobowiązał się do rekompensaty za poniesione szkody i moralnego zadośćuczynienia.

Kościół w Irlandii topniał w oczach. Przez ostatnie 20-lecie zamknięto wszystkie seminaria diecezjalne w tym kraju oprócz narodowego w Maynooth. Właściwie jedynym żywym ośrodkiem formacyjnym pozostało seminarium Drogi Neokatechumenalnej Redemptoris Mater w Dundalk, w diecezji Armagh. Tak więc przeszło 400 powołań kapłańskich, spadło niemal do zera.

Nic dziwnego. Przez ten kraj przeszło prawdziwe tornado. Gdy w latach 90. opinia publiczna dowiedziała się, że najbardziej lubiany biskup w kraju ma w USA nastoletniego syna, wierni po prostu odwrócili się od hipokryzji swoich hierarchów. Raport Komisji sędziego Ryana było po z kolei listą hańby Kościoła w tym kraju. Kolejne raporty były jeszcze gorsze. Jeden z duchownych przyznał się do wykorzystania ponad 100 chłopców.

Próbę naprawy autorytetu Kościoła w Irlandii podjął papież Benedykt XVI. Jednak, gdy premier Kenny zaatakował Watykan za tuszowanie przypadków molestowania dzieci przez księży, dla opinii publicznej autorytet hierarchii rzymskokatolickiej legł w gruzach. Ułatwiło to modernistom przeprowadzenie rewolucji kulturowej w tym kraju.

Zyskały przede wszystkim mniejszości, który na sloganach upowszechniania edukacji seksualnej, dokonały ofensywny w promowaniu ideologii gender oraz uzyskały legalizację ich związków. Dzieci otrzymały zaś status osób specjalnego znaczenia i obecnie każda opieka nad najmłodszymi, nawet w sferze prywatnej, musi być poparta państwowymi certyfikatami. Przykładowo osoba jadąca z dziećmi na rekolekcje, jest zobowiązana do odbycia specjalnych szkoleń w zakresie opieki i zachowań wobec nieletnich.

Księża pracujący w Irlandii skarżą się nie tylko na brak powołań, ale także na odejście tradycyjnych Irlandyczków od nauczania Kościoła Katolickiego przede wszystkim w zakresie moralności małżeńskiej i seksualnej. Jak nietrudno się domyślić rzutuje to na rozkład rodziny, porzucenie praktyk religijnych i rozmaite problemy natury emocjonalnej i społecznej.

Irlandia z biednego rolniczego kraju przez dziesięciolecia stała się państwem nowoczesnym, a procesy sekularyzacji dotarły tam na masową skalę. Kościół został zepchnięty do głębokiej defensywy i stał się wyłącznie reliktem historii. Dziś Irlandia jest krajem misyjnym, gdzie trzeba budować wiarę od postaw.
Ponieważ tradycyjne duszpasterstwo sakramentów skazane jest tam na porażkę, jedynym wyjściem pozostaje świadectwo życia. Kościół odbudowywany jest na poziomie wspólnotowym, gdzie świadectwo życia dają tradycyjne, wielodzietne rodziny, przejawiające znaki miłości i jedności, głoszące Słowo Boże oddalonym. Miejmy nadzieje przyniesie to owoce i Irlandczycy zobaczą inną twarz Kościoła, którym się tak rozczarowali.

Tomasz Teluk