Reakcja, aby była odpowiednia, wymaga jednak adekwatnej diagnozy przyczyn. A ta znajduje się zarówno w tekstach papieża Franciszka, jak i papieża emeryta Benedykta XVI. Pierwszym problemem, doskonale widocznym w Polsce, jest klerykalizm i bizantynizm.

Wielu polskim katolikom nie mieści się w głowie, że ksiądz jest takim samym człowiekiem jak oni, i nie tylko może grzeszyć, ale też popełniać przestępstwa, a gdy to zrobi, to musi zostać za nie ukarany. Biskup, a to jeszcze trudniej niektórym zrozumieć, także nie odpowiada tylko przed Bogiem i papieżem, ale też przed wiernymi. My także mamy prawo wiedzieć, analizować, a czasem domagać się reakcji.

Drugim nie mniej istotnym problemem są powiązania homolobby. Nie, nie twierdzę, że one wyjaśniają wszystko, czy że skandale seksualne w Kościele mają wyłącznie charakter homoseksualny, czy tym bardziej, że każdy homoseksualista jest pedofilem. To teza absurdalna i nieprawdziwa. Ale… to właśnie ich istnienie sprawia, że pewne kwestie trudniej są ujawniane. Dlaczego? Dlatego, że w miejscach, gdzie homolobby jest silne, istnieje naturalna skłonność do ukrywania i krycia nieodpowiednich zachowań seksualnych. I niestety dotyczy to nie tylko tych, które są nieodpowiednie z punktu widzenia moralności czy prawa kanonicznego, ale także tych nieodpowiednich z perspektywy prawa karnego. Wprost pisze o tym zarówno Benedykt XVI, jak i działacz gejowski Frédéric Martel autor książki „Sodoma” (pełnej pomówienie, ale akurat ten jej wątek jest bardzo interesująco uzasadniony).

Załatwienie obu tych spraw, a także wprowadzenie w życie zapisów przygotowanych w Watykanie to jedyna droga. Innej Kościół w Polsce nie ma. No chyba, że chce powtórzyć scenariusz z Irlandii. On nie jest nieuchronny, ale coraz bardziej prawdopodobny.

Tomasz Terlikowski/ Facebook