Wielu się zastanawia - co będzie z mediami? Otóż  nic nie będzie. Po prostu zostaną ci sami ludzie! Tyle, że głosić będą inne poglądy.

W I-szy dzień świąt animator jednowymiarowej propagandowej szczekaczki, która – codziennie o 19:30 przez ostatnie lata tumaniła ludzi – dostąpi zaszczytu przedstawienia unikalnego filmu o drogim polakom Janie Pawle II-gim. Skąd ta nagroda za grzechy lizuska władzy? I jak go teraz zwolnić za wredną robotę przez ostatnie lata? Oj, sprytny chłoptaś!

Nowa Magdalenka między bywszą władzą medialną, a nową władzą staje się łatwa do przewidzenia. Po co trudna i kosztowna rewolucja kadrowa w mainstreamowych mediach. Przecież najprościej będzie, gdy dotychczasowe kadry zaczną mówić... prawdziwym ludzkim głosem. Ruch KOD znajdzie się z ręką w nocniku, oto „ich redaktorzy” zwrócą się przeciwko nim.

Czy to jest możliwe? Oczywiście. Ludzie z Woronicza zrobią zwrot o 180 stopni. Zostaną w siodle i jeszcze zaczną opowiadać jakie to cierpienia, gwałceni przez szefów, przeżywali przez ostatnie lata. Toż to prawdziwi męczennicy. Z jakim narażaniem przemycali okruchy prawdy informacyjnej. Podziękują PiS-owi, ministrowi Czabańskiemu, że wreszcie możliwe będzie mówienie do narodu pełnym głosem. I zrobią to, natychmiast. Już próbują. Sęk w tym, że trzeba to wykonać delikatnie, stopniowo. I już. A ludzie przyklasną. To cud - powiedzą. Cud nawrócenia. I tak woroniczowcy dalej mieszać będą w telewizyjnym kotle. Daszczyński, Kraśko oficjalnie, a Radziszewski i pomniejsi kolesie z ukrycia.

Dotychczasowi opozycjoniści medialni staną się zupełnie niepotrzebni. A nawet mogą zacząć robić krecią robotę, bo opozycjonizm , „krytykanctwo” wejść im mogło w krew, w nałóg. Zresztą dziennikarze głównego nurtu zawsze byli u nas jak nakręcane marionetki, jak kukiełki. No może poza krótkimi okresami, gdy tasowano karty.

Kij ma dwa końce. Oboma można dostać w d... Lud pracujący drepcze w miejscu. Czeka na zmiany. Potrzebni będą nowi kadrowi i napędzacze. Ci, którzy siedzą jeszcze na stołkach mają wprawę. Już jest po PO. PSL kręci się i goni jak pies za własnym ogonem. Skąd pobrać takich, którzy wzniosą się odważnie (i znowu bezwierszówkowo) ponad partyjne interesy wszystkich partii naraz i każdej z osobna?

Było źle, nawet bardzo. Ale wychodzenie z tego szamba zajmie lata. Czy mainstreamowe media nie zostaną wkrótce – dla wyższej racji – zmuszone do posłuchu? Daszczyński, Kraśko już pokazują, że mogą być nie tylko przydatni, ale i najbardziej lojalni. Po co rewolucja medialna. Jeśli nawet nowe zapisy zredagowane będą bojowo i z rozmachem – wszystko zależeć będzie od konkretnych decyzji personalnych. Komisje i jurorzy, nawet najbardziej godni, niczego nie poprawią. Nietransparentne konkursy – bo takie mają być – to tak jak zawsze jedynie legitymizowanie decyzji władzy. Ponoć dwóch „jurorów” ma być wskazanych przez Sejm, dwóch przez Prezydenta i jeden przez Senat.

Sodoma i Gomora. Deficyt sprawiedliwych. Lepiej nie oglądać się za siebie. Żeglarze mają w praktyce, gdy w mieszanej załodze ktoś musi w wiadomym celu iść na rufę, pada komenda: wszyscy patrzą na dziób! Jak przejść przez czerwone morze mają nam wskazać nowi decydenci od mediów. Czekamy, trochę się już niecierpliwiąc. Główne media bardzo powoli dostrzegają np. zagraniczne wizyty głowy państwa. Owszem zaczęły zapraszać ministrów nowego rządu, ale wykonywana jest np. dzika szarża bezrozumnej panienki, albo zagadywanie i tracenie czasu antenowego.

Czy dziennikarze atakujący w naszych mediach poprzednią władzę znajdą się przed  mikrofonami i kamerami w programach wielomilionowej oglądalności? Czy dzielne i prawdziwe - choć niszowe – radia i telewizje odnajdą się w nowej rzeczywistości, gdy prawda płynąć będzie z ust dotychczasowych kłamców? Co oni zrobią? Usiądą razem w diabelskim chórze.

W czasie niepodległościowej demonstracji PiS – 31 listopada wpadłem na Jacka Kurskiego i zapytałem dlaczego zdradził (onegdaj) prezesa Kaczyńskiego. „Diabeł mnie opętał” - odkrzyknął nie zatrzymując się nawet.

Aha, teraz wszystko jasne. Chociaż nadal nie wiemy jaki plan ma PiS wobec mediów.

Stefan Truszczyński/sdp.pl