Damian Świerczewski, Fronda.pl: Z przerażeniem czytam kolejne doniesienia na temat nieskutecznych prób ratowania życia Polakowi mieszkającemu w Wielkiej Brytanii, który decyzją sądu i szpitala został odłączony od aparatury. Mimo proponowanych przez stronę polską rozwiązań, Brytyjczycy twardo stoją na stanowisku, że Polak ma po prostu umrzeć. Jak ksiądz reaguje na te doniesienia?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Emocjonalnie jestem tym bardzo poruszony, ale staram się także spokojnie zrozumieć tę skomplikowaną sytuację etyczną i prawną. W tej dramatycznej historii Polaka umierającego w szpitalu w Plymouth w południowo-zachodniej Anglii widać jak na dłoni ogromne zmiany, jakie zaszły na naszym kontynencie, gdy chodzi o zagadnienia etyczne i bioetyczne. W wielu krajach europejskich obowiązuje obecnie prawo, które zezwala na stosowanie różnych form eutanazji, nazywanych pomocą w umieraniu, samobójstwem wspomaganym medycznie czy przerywaniem życia na życzenie. Wielka Brytania jest w awangardzie głębokiej rewolucji światopoglądowej. W tym kraju skrajnie liberalne zmiany w prawodawstwie poszły dalej niż w innych społeczeństwach europejskich. Wielka Brytania to kraj w dużym stopniu zlaicyzowany, w którym została zburzona duża część tradycyjnego fundamentu moralności i kultury.

Św. Jan Paweł II w trakcie swojego pontyfikatu używał określenia „cywilizacja śmierci”. Wydaje się, że sytuacja Polaka z Wielkiej Brytanii najlepiej pokazuje, że to właśnie ta „cywilizacja” wygrała i zastąpiła już cywilizację chrześcijańską, w której człowiek i jego życie od poczęcia do naturalnej śmierci są wartością nadrzędną. Zgodzi się ksiądz z taką tezą?

Owszem, „cywilizacja śmierci” w pewnym sensie wygrała na kontynencie europejskim. Natomiast nie można tego powiedzieć o krajach afrykańskich czy azjatyckich. Świat jest bardzo różnorodny. W Europie czy w Australii dominują silne prądy sekularyzacyjne, natomiast w Afryce czy w Azji można mówić o desekularyzacji – wiośnie religijnej, ożywieniu religijnym, wzroście znaczenia religii w życiu społecznym. Prawie wszędzie postępująca laicyzacja prowadzi do zanegowania absolutnej wartości życia ludzkiego. Natomiast desekularyzacja stanowi wielką szansę, gdy chodzi o obronę świętości i godności życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że Zachód traktuje kwestię eutanazji jako coś naturalnego, prawo człowieka. Tu jednak sytuacja jest zgoła inna – chodzi o osobę, która nie podjęła żadnej decyzji, na dodatek według rodziny reaguje na jej obecność, oddycha również samodzielnie. Tymczasem szpital postanawia ją, mówiąc wprost, zagłodzić. Czego dowodzi ten upór Brytyjczyków?

Wydaje mi się, że z ich perspektywy należy w każdej sytuacji bezwzględnie stosować obowiązujące normy prawne. Nikt w Polsce nie posiada żadnych narzędzi, aby wpłynąć na myślenie polityków, sędziów, prawników i lekarzy w Wielkiej Brytanii. Z pewnością w przyszłości warto pomyśleć o bardziej precyzyjnym określeniu praw pacjentów, którzy są leczeni poza granicami własnego kraju. Powinna istnieć prawna możliwość, aby pacjent, który znalazł się np. w trwałym stanie wegetatywnym, mógł być przetransportowany do własnego kraju. Nie wierzę w możliwość zmiany przekonań moralnych i religijnych Brytyjczyków, natomiast warto walczyć o lepsze regulacje dotyczące praw pacjentów na poziomie prawa międzynarodowego.

Warto w tym miejscu dodać, że strona brytyjska nie przyjmuje żadnych argumentów przedstawianych przez przedstawicieli naszego państwa.

Niestety, tak. 18 stycznia 2021 r. brytyjski sąd przychylił się do wniosku szpitala w Plymouth, by nie zezwalać polskiemu konsulowi na dostęp do naszego obywatela. Tego samego dnia o sprawie z ambasador Wielkiej Brytanii Anną Clunes rozmawiał Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta RP. „Odbyłem dziś długą rozmowę z Ambasador Wielkiej Brytanii Anną Clunes o sprawie naszego Rodaka, nie ukrywam, że rozmowa była trudna, rozmawiałem także z Ambasadorem RP w Londynie, jestem cały czas w kontakcie z polskimi konsulami, którzy są na miejscu w Plymouth” – poinformował na Twitterze minister Szczerski.

W sprawie Polaka pojawił się też apel przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, abpa Stanisława Gądeckiego. Zwrócił się on w liście do kard. Vincenta Nicholsa, który pełni funkcję szefa Episkopatu Anglii i Walii, aby ten podjął starania w celu ratowania życia mężczyzny. Sądzi ksiądz, że jest cień szansy na powodzenie tego apelu?

Od wielu stuleci katolicy w Wielkiej Brytanii są obywatelami drugiej kategorii. Obecnie stanowią ok. 9% mieszkańców tego kraju. Katolicyzm na Wyspach Brytyjskich odgrywa niewielką rolę społeczną, kulturową czy polityczną. Co więcej, w ostatnich latach Kościół katolicki w tym kraju utracił dużą część swojej wiarygodności z powodu pedofilii klerykalnej i innych skandali obyczajowych. To wszystko bardzo radykalnie osłabiło zaangażowanie brytyjskich katolików, gdy chodzi o spory bioetyczne i debaty światopoglądowe. Dlatego nie sądzę, żeby kard. Vincent Nichols mógł zrobić cokolwiek w sprawie obywatela naszego kraju, który walczy o życie.

Jakie jest oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego, gdy chodzi o sztuczne nawadnianie i karmienie pacjentów w stanie wegetatywnym?

Mamy w tej sprawie bardzo precyzyjną wypowiedź watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary z 2007 r. Kongregacji zostały przedstawione dwa pytania dotyczące sztucznego odżywiania i nawadniania. Pierwsze pytanie: Czy istnieje moralny obowiązek podawania pokarmu i wody (w sposób naturalny lub sztuczny) pacjentowi w stanie wegetatywnym”, z wyjątkiem przypadków, gdy takie pożywienie nie może być przyswojone przez organizm pacjenta albo nie może być podawane bez powodowania znacznej dolegliwości fizycznej? Kongregacja udzieliła następującej odpowiedzi: Tak. Podawanie pokarmu i wody, także metodami sztucznymi, jest zasadniczo zwyczajnym i proporcjonalnym sposobem podtrzymania życia. Jest ono więc obowiązkowe w takiej mierze i przez taki czas, w jakich służy właściwym sobie celom, czyli nawadnianiu i odżywianiu pacjenta. W ten sposób zapobiega się cierpieniom i śmierci, które byłyby spowodowane wycieńczeniem i odwodnieniem. Drugie pytanie: Czy sztuczne żywienie i nawadnianie pacjenta w trwałym stanie wegetatywnym” mogą być przerwane, gdy kompetentni lekarze stwierdzą z moralną pewnością, że pacjent nigdy nie odzyska świadomości? Kongregacja udzieliła następującej odpowiedzi: Nie. Pacjent w „trwałym stanie wegetatywnym” jest osobą, zachowującą swą podstawową godność ludzką, a zatem należy się mu zwyczajna i proporcjonalna opieka, obejmująca zasadniczo dostarczanie wody i pokarmu, także w sposób sztuczny.

Abp Gądecki mówi wprost o skazaniu Polaka na śmierć przez zagłodzenie i przypomina, że Brytyjczycy nie wyrazili zgody na jego transport do Polski, tłumacząc się troską o jego… życie! Czego dowodzi to absurdalne pomieszanie pojęć, gdzie głodzenie pacjenta ma być w jego interesie, ale nie ma zgody na jego transport do ojczyzny w trosce o jego zdrowie i życie?

Niestety, chyba tak wyglądają brytyjskie regulacje prawne dotyczące pacjentów w stanie wegetatywnym. Co więcej, to nie jest tylko problem Wielkiej Brytanii, ale także wielu innych liberalnych krajów zachodnich, w których mieszkają nasi rodacy. Warto znać obowiązujące prawo w kraju, w którym się mieszka lub pracuje, żeby ewentualnie przewidzieć różne problemy, które mogą się pojawić w związku z chorobą, wypadkiem, leczeniem czy utratą świadomości. Podam przykład Włoch. W tym kraju w 2017 r. została uchwalona ustawa dotycząca testamentu życia.

Czym jest testament życia?

Polega on na antycypującym wyrażeniu woli przez osobę pełnoletnią lub opiekuna prawnego, dokonanym w warunkach pełnej przytomności umysłowej, dotyczącym ewentualnego podjęcia lub zaniechania w przyszłości różnego rodzaju terapii medycznych. Włoska ustawa o testamencie życia nie zawiera zapisu o klauzuli sumienia. Zasada sprzeciwu sumienia oznacza prawo do odmowy podjęcia tych działań, które konkretny człowiek uznaje za niezgodne z własnymi przekonaniami światopoglądowymi. Z tego powodu powstał we Włoszech problem etyczno-prawny dotyczący personelu medycznego, który z racji moralnych czy religijnych nie chce spełniać życzenia pacjentów, aby zaprzestać m.in. sztucznego nawadniania i karmienia, doprowadzając w ten sposób do ich śmierci. Jeszcze więcej trudnych pytań dotyczy legalizacji pomocy w umieraniu w Niemczech czy legalnej eutanazji w Holandii. Warto o tym rozmawiać także w naszym kraju.