Po tym jak wyszło na jaw, kto jest sprawcą ataku na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, który zakończył się śmiercią polityka, pojawiły się wątpliwości, dlaczego morderca samorządowca nie został objęty tzw. "ustawą o bestiach"- wszak nie było to pierwsze przestępstwo 27-latka. 

Jak ocenił minister zdrowia, Łukasz Szumowski, według jego wiedzy, Stefan W. nie mógł zostać objęty "ustawą o bestiach". Rzeczniczka prasowa Służby Więziennej, ppłk Elżbieta Krakowska podkreśliła, że morderca Pawła Adamowicza, podczas pobytu w więzieniu nie był izolowany od współosadzonych, gdyż nie zaistniały przesłanki ku temu. Jak wskazał z kolei prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, po skończeniu odbywania kary nie ma żadnej możliwości "monitorowania choroby psychicznej" więźnia. 

"Jeśli zostaje ktoś skazany, otrzymuje wyrok, to znaczy, że nie było wątpliwości co do jego poczytalności, czyli mógł kierować swoim postępowaniem w chwili czynu i rozumiał jego znaczenie. Osoba, w takiej sytuacji, kiedy skończy odbywanie kary, nie ma żadnej możliwości, żeby monitorować jej chorobę psychiczną, nawet jeśli zachoruje w szpitalu"- stwierdził Gałecki w rozmowie z PAP. Dlaczego zatem Stefan W. nie został objęty ustawą o bestiach?

"Zaburzenia psychiczne są takimi jednostkami chorobowymi, jak każde inne choroby, mogą się pojawić w pewnym okresie życia. To, co jest odmienne, jeśli chodzi o zaburzenia psychiczne, to fakt, że często przebiegają one bez wglądu w chorobę i dlatego pacjenci nie widzą potrzeby leczenia. Ta sytuacja - jak zaznaczył pan minister - nie mogła być objęta ustawą o bestiach"-podkreślił Gałecki. Rzeczniczka prasowa SW, Elżbieta Krakowska, stwierdziła natomiast, że podczas odbywania poprzedniej kary więzienia, Stefan W. nie był izolowany od współosadzonych, gdyż nie było ku temu przesłanek. Morderca Pawła Adamowicza, odbywając karę, nie był agresywny, funkcjonował bezkonfliktowo w grupie więźniów, a i współosadzeni nie zachowali się agresywnie wobec niego. 

yenn/PAP, Fronda.pl