Lech Wałęsa postanowił kolejny raz oddać się megalomanii. W przerwie w zajęciach biznesowych, którym ostatnio się poświęcił, przypomina na Facebooku swoje zasługi. „To ja, ja, ja” – pisze były prezydent.
- „Lech Wałęsa - główny podejrzany, o za duże indywidualne osiągnięcia, bo to ja, ja ja”
- pisze na Facebooku z właściwą sobie megalomanią Lech Wałęsa.
Następnie wymienia listę swoich zasług. Przekonuje, że to dzięki niemu Jaruzelski przestał być prezydentem, a Kiszczak premierem. Zaznacza też, że „przechytrzył Borusiewicza”:
- „Ujawniając wcześniej to, że ja pokieruję sierpniowym strajkiem w stoczni Gdańskiej niejako wystawił mnie pod aresztowanie”
- pisze.
- „przechytrzyłem esbecję opóźniając wyjście z domu co zabrało tym co mnie inwigilowali prawo do zatrzymania mnie. W tym momencie w pracy byli już ich dowódcy i Ci musieli pytać „wyżej” co zrobić z Wałęsą. Dowódcy bali się podjąć decyzji pamiętając jak się potoczyły sprawy z zatrzymaniem w 1970 r., zadzwoniono więc do Warszawy co robić. te uzgadniania trochę trwały i kiedy zapadła decyzja ja już byłem na stoczniowym płocie”
- czytamy dalej.
Wałęsa nie mógł odpuścić sobie też zaatakowania legend „Solidarności”.
- „Gdybym posłuchał Borusewicza, Walentynowicz, Gwiazdów, w sytuacji kiedy wszystkie postulaty kiepsko ustawione przez Borusewicza, zostały zrealizowane. Dałbym zaproszenie do siłowego rozwiązania, argumentami, że wszystko zostało spełnione”
- twierdzi były prezydent.
- „Nie dopuściłem by prowokacyjne zdarzenia w Bydgoszczy związane z Rulewskim zniszczyły Solidarność”
- dodaje.
kak/Facebook, wPolityce.pl