Zawarte w tytule pytanie „Wstrzemięźliwość czy post?” nie jest bezpodstawne. [...]  Na progu Wielkiego Postu warto chyba przypomnieć, co oznaczają te pojęcia, czyli - jak mówi młodzież - z czym to się je? 

W odnośnych przepisach Kodeksu Prawa Kanonicznego czytamy, że na podstawie prawa Bożego wszyscy wierni zobowiązani są do czynienia pokuty, zaś szczególnymi okresami pokuty są wszystkie piątki całego roku oraz okres Wielkiego Postu. Kodeks dodaje, że we wszystkie piątki (chyba że w któryś z nich wypada uroczystość) obowiązuje wstrzemięźliwość, czyli powstrzymanie się od spożywania pokarmów mięsnych. Wstrzemięźliwość zalecana jest też w Wigilię Bożego Narodzenia, ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia w Polsce. 

Owa wstrzemięźliwość bywa w potocznym języku błędnie nazywana postem. Post bowiem jest nie tylko powstrzymaniem się od spożycia mięsa, lecz także ograniczeniem ilości przyjmowanego pokarmu do jednego sycącego posiłku w ciągu dnia. Wolno przy tym w ciągu dnia postnego w innych porach przyjąć „trochę pokarmu”. Taki post (zwany też w odróżnieniu od wstrzemięźliwości postem ścisłym) obowiązuje tylko dwa dni w ciągu roku: w Środę Popielcową i Wielki Piątek. 

Przed kilkudziesięciu laty, gdy kościelne przepisy w kwestii wstrzemięźliwości i postu były bardziej rygorystyczne niż obecnie, zakazem spożycia objęte były nie tylko potrawy mięsne, lecz również tłuszcze zwierzęce, zaś przed kilkuset laty - wszelkie produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym również mleko czy jajka. Obecnie zakaz ten dotyczy tylko mięsa i jego przetworów. 
Ważne jest, by pamiętać, że wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje wszystkich, którzy ukończyli 14. rok życia, zaś post - wszystkich między 18. i 60. rokiem życia. Bywają jednak sytuacje, kiedy zachowanie wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych jest niemożliwe. Wtedy - w myśl Listu Episkopatu - katolik powinien podjąć inną formę pokuty. Warto także dodać, że Wielki Post, podobnie jak wszystkie piątki roku, to również czas powstrzymania się od zabaw. 

Po lekturze tych wszystkich zakazów i nakazów może się zrodzić pytanie o ich celowość czy sens. W dobie społeczeństwa, które zachodni socjologowie określają mianem „społeczeństwa zabawy” (ang. fun society; niem. Spassgesellschaft), wszelkie ograniczenia przyjemności wydają się być przeżytkiem. Gdybyśmy na nasze życie patrzyli tylko z ziemskiej perspektywy, musielibyśmy przyznać rację takiemu myśleniu, zaś podejmowanie jakichkolwiek umartwień miałoby najwyżej charakter zdrowotny. Tymczasem naszym celem jako chrześcijan jest wieczność z Bogiem. Wszystkie podejmowane umartwienia mają na celu uświadomienie sobie, że nasze życie to nie tylko życie cielesne, lecz również - a może przede wszystkim - życie duchowe. Powstrzymywanie się od rzeczy dobrych i przyjemnych (a taką jest z pewnością także jedzenie) ma też na celu zahartowanie nas w walce z pokusami, jest wreszcie umartwieniem podejmowanym z wdzięczności za straszliwą mękę i śmierć, jaką dla naszego zbawienia podjął Chrystus. Z tych właśnie względów Kościół, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, zachęca do podejmowania różnych wyrzeczeń. Niech będą one choćby małym wynagrodzeniem za grzechy i znakiem sprzeciwu wobec świata, który zdał się zapomnieć, komu zawdzięcza swe odkupienie.

Ks. Adam Łach

Niedziela, Edycja płocka 10/2004