Chodzi o osoby, które stwarzają poważne niebezpieczeństwo i coś z tym fantem trzeba zrobić. Działamy w stanie wyższej konieczności - mówi były rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll.

Prof. Zoll odpowiadając na pytania dziennikarki Gazety Wyborczej powiedział: "Nie jestem nią zachwycony, ale z drugiej strony - nie wyobrażam sobie jej braku. To konsekwencja tego, że w 1989r. nie było kary dożywocia i osobom skazanym w PRL-u na karę śmierci zamieniono ją na 25 lat. To są osoby, które stwarzają poważne niebezpieczeństwo i coś z tym fantem trzeba zrobić. Uważam, że ustawę zrobiono o tyle dobrze, że przesłanką do izolacji jest nie dawny czyn, ale aktualny stan danej osoby: stwarzanie zagrożenia. Będzie to stwierdzane przez sąd, na podstawie opinii biegłych, a więc ustawa stawia barierę dla nieuzasadnionego jej rozszerzania. Jest to prawo uchwalone w stanie wyższej konieczności: obrony społeczeństwa przed osobami, które lada chwila mogą znów mu zagrażać."
 
Stosowanie izolacji po odbyciu kary nie będzie uzależnione od przestępstwa, za które dana osoba była skazana, tylko od zagrożenia, jakie stwarza dziś. I nie będzie kierowana do więzienia, tylko do specjalnego ośrodka terapeutycznego. Ustawa była pisana z uwzględnieniem doświadczeń niemieckich. Niemcy nawiązali do popełnionego wcześniej czynu - i Trybunał w Strasburgu im to zakwestionował, jako podwójne karanie.
 
ToR/wyborcza.pl