Portal Fronda.pl: Propozycja prof. Jana Hartmana, by podjąć dyskusję o kazirodztwie, spotkała się ze słuszną falą krytyki, także z Pani strony. Taka dyskusja jednak już została dawno podjęta, jak przypomina Grzegorz Strzemecki, przez prof. Małgorzatę Fuszarę jeszcze w 2012 roku. „I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście jaki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwa między rodzeństwem” - mówiła prof. Fuszara.

Prof. Krystyna Pawłowicz: Konwencja, która wywołuje ostatnio żywe dyskusje w Polsce, legalizację tego właśnie proponuje. Dokument mówi o wykorzenianiu stereotypowych ról (naturalnych relacji w rodzinie, między kobietą i mężczyzną), a promuje to, co jest „niestandardowe”, lecz nie precyzuje, o co konkretnie chodzi, zostawiając pole do najszerszej możliwej interpretacji. Zatem można powiedzieć, że promowane przez państwo może być wszystko, co nie jest naturalne, normalne, bez wyłączenia czegokolwiek, czyli także kazirodztwa, bo takiego wyłączenia Konwencja przecież nie przewiduje. Ideologiczne sformułowania Konwencji otwierają bardzo szeroką bramę dla wprowadzenia w Polsce, bez zgody społeczeństwa, możliwości praktykowania zwyrodniałych relacji. Lewacki rząd Donalda Tuska od 2007 roku realizuje już tę politykę, nie nazywając rzeczy po imieniu, nie odnosząc się do konkretów, posługując się jak wytrychami hasłami „równości” czy „tolerancji”. Tusk po prostu nie zdaje sobie sprawy, dla jakich zwyrodnień chce otworzyć polskie domy. Świadczy to o bezmyślności, skrajnej niekompetencji i braku odpowiedzialności byłego premiera.

Tylko byłego premiera? Po Ewie Kopacz chyba możemy spodziewać się kontynuacji polityki poprzednika. Nowa szefowa rządu zapowiedziała przecież, że Konwencję poprze.

Pani Kopacz jest, jak się zdaje, jeszcze bardziej lewacka niż Donald Tusk, o czym świadczy skład nowego rząd i dymisje, których udzieliła. Ale oczywiście rząd nie przyzna się do tego, że otwiera furtkę dewiacjom, będzie nadal posługiwał się pięknymi słowami. Tu odzywa się brak odpowiedzialności wyborców, którzy taki rząd wybierają, a który później godzi w podstawowe interesy ich samych i ich rodzin.

Prof. Małgorzatę Fuszarę zna Pani jeszcze z czasów pracy na Uniwersytecie Warszawskim...

…i już wtedy ona zaczynała dotykać takich tematów. Wtedy jeszcze mało kto traktował to poważnie, patrzyliśmy na to, jak na jakieś dziwadła. Dziś te anty-naturalne, zdemoralizowane środowiska przejęły uniwersytety i faktycznie nimi rządzą. Od znajomych, którzy nadal pracują na uczelniach wiem, że środowiska homo-lewackie nie tylko rządzą uczelniami, ale wprost terroryzują wydziały humanistyczne. Każda krytyka zachowań homoseksualnych i osób te środowiska promujących, jest natychmiast karcona, co sprawia, że nikt już nie podejmuje aktów odwagi ze strachu przed szykanami. Uniwersytetami rządzi poprawność polityczna, genderowa i środowisk platformersko-lewackich. Obecna władza w sferze obyczajowo-kulturowej bezmyślnie realizuje wszystko to, co podrzuca zdemoralizowana, lewacka Unia Europejska. To cena za granty, wyjazdy i pochwały. Teraz słychać oburzenie na propozycje pana Hartmana dotyczące kazirodztwa, nikt natomiast nie protestuje przeciwko całemu frontowi zboczeń, któremu Konwencja otworzy drzwi, wśród których będzie także kazirodztwo.

Na uniwersyteckich gender studies prof. Fuszara już kilka lat temu wzywała do akceptacji wszelkich „niestandardowych” relacji w rodzinie. Bez rozgłosu i bezkarnie. Dla zachowania sprawiedliwości potraktujmy panią Fuszarę za to samo, tak samo, jak ukaranego ostatnio prof. Hartmana. Osoba, głosząca takie poglądy, czyli otwartości na nieograniczoną „różnorodność” seksualną, nie powinna pełnić żadnej funkcji publicznej. Także panią Fuszarą powinny zająć się władze UW. Gender i cała ta „walka ze stereotypami”, to przecież walka z naturalnymi relacjami kobiety i mężczyzny oraz w rodzinie. Gender to promocja, zwracam uwagę jeszcze raz, nieograniczonych niczym zachowań „niestereotypowych”, które interpretować można dowolnie szeroko. Tak są one właśnie interpretowane przez prof. Hartmana. Przecież niektóre kraje unijne już akceptują pedofilię czy zoofilię (Szwecja, Niemcy). Sądząc po wypowiedziach z Niemiec, wkrótce rząd polski będzie zapewne uzasadniał „wspaniałość doznań”, płynących z kazirodztwa. Dopóki germanofile i rusofile rządzą Polską, działania ułatwiające degenerację Polaków, będą prowadzone bez większych przeszkód.

Prof. Małgorzata Fuszara piastuje dziś stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Premiera i pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania. Będzie forsować te wszystkie „niestereotypowe” związki i podziały ról?

Przecież prof. Fuszara właśnie po to jest w rządzie, by zrealizować swoje destrukcyjne ideologiczne plany. Jeśli pani Kopacz zgodzi się dołączyć pani Fuszarze do pary panią Moniką Płatek na wiceministra sprawiedliwości, to możemy spodziewać się w sprawach kulturowo-obyczajowych najgorszego. Pani Kopacz już oświadczyła, że będzie kontynuowała w Polsce, mimo że nie ma legitymacji wyborczej, rewolucję antychrześcijańską, o czym świadczy usunięcie Michała Królikowskiego i Marka Biernackiego z rządu. Obecna władza jest bardzo zdeterminowana, by nienaturalne, degradujące człowieka wizje realizować w Polsce. Prawie dam głowę, że pani Kopacz nie przeczytała Konwencji o przemocy, podobnie jak nie czytał jej Donald Tusk, który zresztą nie znał nawet Traktatu Lizbońskiego, a podpisywał go na podstawie lektury kilkustronicowego streszczenia, podsuniętego przez współpracowników. Pani Kopacz nie ma moralnego prawa piastowania godności premiera w Polsce (ze względu na karygodne kłamstwa o Smoleńsku), jej doświadczenia w administracji sprawami publicznymi sprowadzają się do zadłużenia ZOZ-u, którym w młodości kierowała w Szydłowcu, zniszczenia sektora opieki zdrowotnej w Polsce i stronniczego i agresywnego wykonywania funkcji marszałka w Sejmie. Kilkakrotnie podejmowano próby postawienia pani Kopacz przed sejmową komisją etyki za brutalne i niekulturalne komentarze do wypowiedzi występujących posłów opozycji. Do pani Kopacz nie mam zaufania. Obecnie zależy jej bardziej na tym, że PR-owo dobrze wypaść i przykryć swoje gafy, by wbijać szpilę Jarosławowi Kaczyńskiemu, czym popisała się przy pierwszym wystąpieniu w Sejmie jako premier.

Co zrobić, aby się temu przeciwstawić?

Z promocji wynaturzeń niczego dobrego nie będzie. Założę się, że panie Fuszara i Płatek maksymalnie wykorzystają swoje pięć minut w rządzie, korzystając z przysługujących im środków władzy. Zapewne dobiorą sobie jeszcze kilku profesorów „kochających inaczej”, którzy napiszą im każdą ekspertyzę, nawet z poziomu PAN i przy słabym oporze społecznym będą forsować dewiacje. Oczywiście, jedynym ratunkiem jest w tej sytuacji modlitwa, ale trzeba też zmobilizować przede wszystkim posłów PO, bo tylko ich głosami można powstrzymać skrajnie szkodliwą Konwencję, której przyjęcie pani Kopacz już zapowiedziała na jednym z najbliższych posiedzeń Sejmu. Pani Kopacz powinna mieć jednak świadomość, że działa wbrew powszechnej opinii społeczeństwa, które nie chce tego dokumentu. Trzeba więc żądać od posłów PO, by nie zgodzili się na ratyfikację konwencji. Mamy jeszcze kilka dni, piszmy więc listy i maile, idźmy do biur posłów PO i żądajmy odrzucenia konwencji.

Rozm. MaR