- Przez cały dzień nie mogłem uwierzyć, że ten samolot się rozbił. Kiedy się o tym dowiedziałem, pobiegłem po bilet, żeby sprawdzić jego numer. Uświadomiłem sobie, że to właśnie ten lot, którym miałem lecieć - powiedział mężczyzna w rozmowie z chińską telewizją CCTV.

Pochodzący z Kairu Amr Lofty przebywał w Paryżu. Postanowił przebukować bilet, by wrócić do rodziny dzień wcześniej. Gdyby poleciał tak, jak pierwotnie miał w planach, zginąłby wraz 66 innymi osobami w locie MS804. 

Lofty twierdzi, że to druga szansa, która jest znakiem od Boga. Planuje cieszyć się małymi rzeczami - czyli swoją rodziną. Będzie także pomagał biednym. Aktualnie uważa się za najszczęśliwszego człowieka na świecie.

- To był bardzo bolesny dla mnie moment. Płakałem, kiedy czytałem, że rodziny ofiar przybyły na lotnisko w Kairze, ponieważ wyobrażałem sobie tam moją żonę Hend i moje dzieci. Tam mogli być też moi rodzice. Ciekawe, co by czuli? To bardzo bolesne - powiedział mężczyzna, który do tej pory nie może dojść do siebie.

Samolot linii EgyptAir zniknął z radarów w nocy z 18 na 19 maja. Airbusem podróżowało 56 pasażerów oraz 7 członków załogi i 3 ochroniarzy. Wszyscy zginęli. Szczątki maszyny znaleziono ok. 290 km od Aleksandrii.

tg/o2.pl