Przed kilkoma dniami były Rzecznik Praw Obywatelskich podczas spotkania w centrum kultury w podwarszawskim Izabelinie przedstawił swoją wizję polskiego wymiaru sprawiedliwości. Wizję opartą na niemal całkowitym podporządkowaniu się kilku instytucjom międzynarodowym.

„Bardzo ważne jest zawarcie jakiegoś porozumienia, umów międzynarodowych z takimi organizacjami jak Bank Światowy, jak Rada Europy, jak OBWE. Ale po co? Nie tylko po to, żeby po prostu mieć umowę, ale żebyśmy mieli taką międzynarodową kotwicę” – mówił Bodnar.

Były Rzecznik Praw Obywatelskich próbował tłumaczyć, że chodzi mu o to, by wymienione przez niego „organizacje nas w pewnym sensie zmusiły, żebyśmy zrobili taką mapę drogową na, nie wiem, pięć, dziesięć lat do przodu, i później się tej mapy trzymali w kontekście reformowania wymiaru sprawiedliwości. Wydaje mi się, że to by było bardzo ważne po tym okresie przemian”.

„Chodzi bardziej o takie zakorzenienie tych reform w takim swoistym technokratyzmie, który by płynął ze strony tych, którzy po prostu wiedzą, jak reformować wymiary sprawiedliwości, bo w wielu państwach to zrobili i całkiem nieźle im to wyszło” – brnął dalej w swym wywodzie Adam Bodnar.

 

ren/wpolityce.pl