W maju Ringier Axel Springer Polska poinformował, że po dziesięciu latach Tomasz Lis przestał pełnić funkcję redaktora naczelnego „Newsweeka”. Spółka nie zdradziła szczegółów tej decyzji, ale w mediach pojawiły się doniesienia, wedle których dziennikarz miał dopuszczać się nadużyć wobec swoich podwładnych.

Nowym redaktorem naczelnym tygodnika został Tomasz Sekielski, który w swoim pierwszym „wstępniaku” poinformował o rozmowach przeprowadzonych z dziennikarzami. Wedle jego relacji Lis „zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom”. Po tej publikacji głos zabrała Renata Kim, która przyznała, że to ona zawiadomiła HR i związki zawodowe RASP w sprawie Lisa.

- „Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku”

- napisała.

Jej wypowiedź skłoniła z kolei do zabrania głosu byłego dziennikarza „Newsweeka” Wojciecha Staszewskiego, który choć przyznaje, że Tomasz Lis był trudnym szefem, o mobbing oskarża Renatę Kim.

- „Tomasz Lis, Renata Kim i ja. Piszę, bo nie daję rady z tym festiwalem hipokryzji. I po to, żeby powiedzieć głośno: mobbing nie ma płci”

- napisał Staszewski na Facebooku.

- „Moją bezpośrednią przełożoną była w Newsweeku Renata Kim. W ostatnim roku mojej pracy stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek. To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin jak powietrze, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem”

- relacjonuje dziennikarz.

- „Dopiero potem, po latach układasz sobie te wszystkie koraliki na nitce. I zdajesz sobie sprawę, że to wszystko razem nazywa się mobbing”

- dodaje podkreślając, że przez zachowanie Renaty Kim trafił do psychoterapeuty.

Do relacji Wojciecha Staszewskiego odniósł się na Twitterze Tomasz Lis.

- „Medale mają to do siebie, że zwykle mają dwie strony”

- napisał.