„Tu chodzi o prawo kobiet i dziewcząt, by zaznaczyć swoje granice. Chodzi o wolność słowa i zauważalną prawdę – kontynuowała. – Tu chodzi o czekanie – ze słabnącą nadzieją – że lewica obudzi się i dostrzeże fakt, iż leniwe przyjęcie przez nią quasi-religijnej ideologii ma zgubne następstwa”.

W swoim tekście podkreśla, że całe życie nie tylko głosowała na Partię Pracy, ale była jej członkiem i darczyńcą, angażującym się w jej kampanie, co niedawno się skończyło. „Chcę zobaczyć koniec tego długiego okresu chaotycznych i zgubnych rządów torysów – stwierdza. – Chcę chcieć głosować na Partię Pracy”. Zaznacza, że jednak w tej chwili jest to niemożliwe z powodu chęci narzucania przez lidera laburzystów kobietom „swoich luksusowych przekonań”, które są sprzeczne z rzeczywistością.

Jako przykład tego, jak to wygląda w praktyce, podała pewną matkę niepełnosprawnej córki, która chciała dla swego dziecka tylko opieki żeńskiej, by zapewnić jej komfort psychiczny w przypadku intymnej pielęgnacji. Matka w związku z tym została określona jako „bigotka i transfobka”. Zdaniem Rowling to właśnie takie „bezbronne” kobiety porzucili lewicowi politycy.

Ten przykład był też reakcją na wypowiedź Keira Starmera, lidera Partii Pracy, który w programie telewizyjnym BBC odpowiadał na pytania obecnej w studiu publiczności. Jedna z kobiet zadała mu pytanie, czy wciąż uważa, że parlamentarzystka laburzystów Rosie Duffield myliła się, gdy powiedziała trzy lata wcześniej, że tylko kobiety mają macicę. Duffield spotkała się z masą „hejtu”, a nawet twierdziła, że potrzebowała ochroniarzy, by strzegli ją przed atakami zwolenników transgenderyzmu.

W odpowiedzi Starmer, odwołując się do słów Tony’ego Blaira, oświadczył, że biologiczne fakty „nie pomagają w temacie gender”, gdyż: „Są pewni ludzie, którzy nie identyfikują się z płcią, z którą się urodzili i przechodzą sporo zmartwień i cierpień, a mój pogląd w życiu jest taki, by szanować i przyznawać godność każdemu”.

Rowling zareagowała stwierdzeniem, że wypowiedź Starmera daje wrażenie, jakby w słowach Duffield było „coś nieżyczliwego, coś toksycznego, coś twardego”, choć w ustach Blaira, byłego lidera laburzystów, są one „doskonale rozsądne”. Starmer bronił się potem wyrażając „dumę z długiej historii Partii Pracy”, jeśli chodzi o obronę praw kobiet. Podkreślał też, że po zwycięstwie – które według najnowszych badań opinii przypadnie laburzystom – chciałby zbliżenia ludzi „z szacunkiem dla poglądów każdego”.