Mariusz Paszko, Fronda.pl: Panie Pośle, mam pytanie dotyczące reparacji. Donald Tusk jakiś czas temu najpierw mówił, że nic nam się nie należy od Niemiec za zbrodnie na Polakach podczas II wojny światowej. Jak skomentowałby Pan to – że tak to ujmę - "przedstawienie", które ostatnio w Berlinie zafundował nam premier?

Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15, przewodniczący koła poselskiego Wolni Republikanie: Cóż, polityka pana Donalda Tuska wynika z jego natury. To jest takie polityczne kuglowanie. Niestety część społeczeństwa daje się na to nabierać.

Natomiast część Polaków już widzi, jak to działa. Myślę więc, że Donald Tusk ma coraz krótszą ławkę i coraz mniej oryginalnych pomysłów, które mogłyby spowodować, że poprawi się jego wizerunek. To jest człowiek, któremu Polacy najbardziej nie ufają — i tak chyba zostanie, bo u niego kłamstwo pogania kłamstwo. A w tym przypadku… co mogę powiedzieć? Ja już nawet trochę mu współczuję, dlatego że on jest przecież w połowie — jego rodzina — niemiecki, w połowie polski i jest w takim rozkroku.

Z jednej strony chciałby pewnie jakiś sukces uzyskać, z drugiej strony nie chciałby. Jak już kiedyś powiedział, że ma wielką sympatię do Niemiec… Osobiście myślę, że on darzy Niemcy wielką miłością. Być może darzy też Polskę — ale tutaj mam wątpliwości.

Ogólnie rzecz biorąc, to jest osobowość rozdarta, widać to wyraźnie.

Jak Pan ocenia brak reakcji obecnego rządu w sprawie umowy Mercosur?

Jeżeli chodzi o Mercosur, to jest to ewidentnie żywotny interes niemiecki. I ten „alter-Tusk”, ta jego druga połowa, jest tutaj ważniejsza niż ta pierwsza. On absolutnie popiera Niemcy i widać, że robi to w sposób — powiedziałbym — obłudny, bo jedno robi, drugie mówi.

Z tego, co widzimy: Francuzi podnoszą głowę, Włosi podnoszą głowę, czyli kłamstwem było twierdzenie, że nie ma większości dla odrzucenia tej umowy. Większość jest, tylko trzeba podjąć rozmowy.

Natomiast obecny rząd polski w tej sprawie nie podejmuje żadnych kroków. Uważam, że Zielony Ład to jest budowanie rynków, czyli popytu. A Polska, ponieważ ma dużo węgla, musiała zostać przedstawiona jako kraj uzależniony od „najgorszego paliwa świata”, żeby najlepszą energię kupować z Niemiec — mimo że u nich też pochodzi ona z węgla.

Myślę więc, że to jest walka o polskie rynki, a rynek detaliczny sprzedano w ręce zachodnie przez zwykłą głupotę i chciwość.

Po drugie — teraz polskie złoża miedzi sprzedawane są Kanadyjczykom. Geotermia leżąca pod 50 proc. terytorium Polski jest nieeksploatowana, bo „nie jest eko”, co jest już absolutnym szaleństwem. Dodam, że przecież odkryliśmy nowe pokłady i węgla brunatnego, i kamiennego, i ropy, i gazu.

Tak naprawdę 30 proc. wszystkiego, co kupujemy, już pochodzi z polskiego wydobycia. Gdybyśmy pozostali przy stabilnej energii elektrycznej opartej o węgiel, a chcę powiedzieć, że proces spalania można oczyścić praktycznie do zera. Dwutlenek węgla występuje wszędzie tam, gdzie spalamy tlen. Więc te – przepraszam za bardzo duży kolokwializm - durnoty o ociepleniu klimatu, te kłamstwa i oszczerstwa wobec tych, którzy mówią: „przecież mieliśmy najzimniejsze lato od stu lat, wiosny praktycznie nie było” — to jest kompletna absurdologia.

Naprawdę ciężko się dyskutuje z ludźmi, którym euro świeci przed oczami i zasłania świat.

No właśnie. Przecież wiedza o dwutlenku węgla to szkoła podstawowa: ludzie wydychają CO₂, a rośliny nim oddychają.

Dokładnie. A oni chcą dwutlenek węgla ograniczać albo wyeliminować. Przypomnę, że był czas, gdy ci sami naukowcy mówili, że dwutlenek węgla jest gazem życia i trzeba go emitować po to, by zachodziła fotosynteza.

To będzie duże uproszczenie, ale być może nawet dwutlenek węgla dla naszego życia jest ważniejszy niż tlen. Powiem szczerze — ludziom się w głowach pomieszało. I uważam, że tylko pieniądze mogą ludziom tak namieszać. Chciwość i zwykłe przyziemne wady cywilizacyjne prowadzą do takich idiotyzmów.

Najlepszym przykładem była dziura ozonowa.

Pamiętamy, jaki był wokół tego atak w latach 90. Chodziło o freon, o wielki przemysł i wielkie pieniądze. Zamknięto rynek, wprowadzono nowe regulacje, a gdy dziura zaczęła się zamykać — uznano to za sukces człowieka. Tymczasem po kilku latach znów zaczęła się otwierać.

Mamy tu po prostu działanie biznesu na emocje, na empatię, przy jednoczesnym zaprzeczaniu faktom.

Dodam tylko, że w okresie dinozaurów poziom CO₂ był trzy i pół razy wyższy, niż obecnie i roślinność była bujniejsza niż współcześnie.

Bez dwutlenku węgla nie ma roślinności. Tyle.

Miałem kiedyś taką rozmowę w mediach z jedną działaczką Lewicy, która mówiła o ociepleniu klimatu i o tym, jakie to straszne. Zadałem jej proste pytanie: czy wie, skąd się wzięły Mazury, czyli skąd wzięły się jeziora w Polsce. Nie wiedziała. Powiedziałem jej, że powstały z topniejących lodowców — a te topniały dlatego, że klimat się ocieplał.

Ziemia ma cykl: ochładzanie i ocieplanie. Z moich informacji wynika, że naukowcy już zaczynają alarmować, że idzie kolejny cykl oziębienia i pokazują to na mapach. Więc za chwilę zapewne będziemy świadkami weryfikacji tych badań.

Znów będą nam „prali” umysły w drugą stronę: że chodziło nie o eko i ograniczanie spalania, tylko o to, że będzie zimniej i trzeba było przygotować społeczeństwo. Proszę państwa — miejmy swój rozum.

A te wszystkie restrykcyjne ustawy… My już mamy muzeum w piwnicach swoich domów. Bo co kupimy nowy sprzęt do ogrzewania, to już jest „be” i trzeba kupować następny.

Tak to się kręci, proszę Państwa.

Przejdźmy do Ukrainy. Czy pokój jest Pana zdaniem realny?

Pokój nie jest realny.

Może dojść oczywiście do jakiejś ciszy na froncie, takiego medialnego „uspokojenia”, ale zaraz będą następne prowokacje i ruszy to na nowo. Przemysł zbrojeniowy rozwinął swoje moce — i w Rosji, i w Europie. W interesie żadnego państwa nie jest dziś wyciszanie tego biznesu. To jest bardzo rentowny biznes. Pocisk 155 mm niedawno kosztował 4,5 tysiąca złotych. Teraz kosztuje ponad 28 tysięcy.

Wszyscy grzeją ręce przy ukraińskim ognisku, przy ukraińskim przelewie krwi. Nikt nie będzie zainteresowany pokojem, bo wtedy brak popytu sprawi, że te wszystkie setki miliardów euro „pójdą w piach”.

I ostatnie pytanie. Rosja zwiększyła budżet obronny na 2026 rok do 32 proc. całego budżetu państwa. Czy to realne zagrożenie, czy rosyjska bańka informacyjna?

Przemysł zbrojeniowy w Rosji jest bardzo ważną gałęzią — szczególnie na obszarach kaukaskich i uralskich. Oni są oczywiście zainteresowani jego rozbudową. Tyle że technologicznie są 20 lat za Amerykanami i ich nie dogonią.

Ta wojna jest poligonem: obie strony zmieniają koncepcje prowadzenia działań. To oznacza konieczność produkowania nowych systemów uzbrojenia.

Jeżeli Rosję stać na budowę nowych fabryk dronów — to mamy do czynienia z rewolucją przemysłową. A przemysł zbrojeniowy ciągnie gospodarkę. Więc też nikt nie powie: „dość”.

A jak Pan widzi sprawę dronów w Polsce?

Cały ukraiński przemysł  dronowy jest budowany na doświadczeniach Polski. My jak zwykle wszystko dajemy za darmo, a Ukraińcy poszli do przodu i nas wyprzedzili. Takie to proste, niestety.

Uprzejmie dziękuję, Panie Pośle, za rozmowę.