Swoistą „pałką” do uderzania są comiesięczne komunikaty o wysokości inflacji, która jest wyraźnie podniesiona od jesieni 2021 roku, kiedy to Rosja swoimi działaniami doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych w Europie, co przełożyło się na wzrost inflacji we wszystkich europejskich krajach.

Ten wzrost spotęgowała agresja Rosji na Ukrainę, co więcej w krajach z nią sąsiadujących (tzw. państw frontowych), ten wzrost cen był jeszcze gwałtowniejszy, że względu rosnące ryzyko „rozlania się” wojny.

Dobitnie pokazuje to sytuacja krajów nadbałtyckich (Litwy, Łotwy, Estonii), w których mimo posiadania waluty euro (gdzie obowiązują ciągle niskie stopy procentowe EBC), inflacja przez kilka miesięcy sięgała 25% i nadal jest bardzo wysoka.

Wszystkie międzynarodowe instytucje finansowe, agencje ratingowe, banki centralne podkreślają, że przyczyny inflacji w poszczególnych krajach, aż w 2/3 mają charakter zewnętrzny (przerwanie łańcuchów dostaw, destabilizacja rynków surowców energetycznych i rolnych, wojna na Ukrainie).

2. Polski bank centralny (NBP) zareagował na tę sytuację we właściwy sposób i we właściwym czasie, już w październiku 2021 roku po raz pierwszy podniósł stopy procentowe i kontynuował te podwyżki na kolejnych co miesięcznych posiedzeniach, zatrzymując się na poziomie 6,75%, wtedy kiedy z prognoz wynikało już, że inflacja jest w apogeum i powoli ale systematycznie zacznie spadać.

Wszystko wskazuje na to, że inflacja w lutym wynosząca 18,4% jest właśnie tym najwyższym poziomem inflacji i od marca zacznie spadać, przy czym w II połowie roku gwałtownie tak, że pod koniec roku, może ona już wynieść „tylko” 7%.

Z dużym prawdopodobieństwem należy więc zakładać, że NBP od jesieni tego roku, rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych, co będzie także oznaczało, że także akcja kredytowa banków zacznie się z powrotem powoli się rozwijać.

3. W tej sytuacji kolejne akcje polityków Platformy i samego Donalda Tuska o panującej drożyźnie, bez rzetelnego przedstawienia Polakom jej przyczyn jest wpisywaniem się wprost w ruską narrację.

To właśnie rosyjska propaganda, próbuje przekonywać Europejczyków, że wszystkie uciążliwości ich obecnego życia wynikają z wojny na Ukrainie i w związku z tym natychmiast trzeba ją zakończyć (oczywiście na rosyjskich warunkach).

Tego rodzaju akcje są prowadzone przez „rosyjskie aktywa” we wszystkich europejskich krajach, stąd np. demonstracje w wielu miastach niemieckich o konieczności jak najszybszego zakończenia wojny i zablokowania dozbrajania Ukrainy.

Tusk ma świadomość, że w ten sposób wpisuje się w rosyjską narrację ale jak widać, nie cofnie się przed niczym, aby atakować rząd Zjednoczonej Prawicy, zresztą na podstawie spreparowanych danych.

Okazało się bowiem, że pokazując wzrost cen schabu, cebuli i pomidorów, zawyżył je o ponad 30% i tak zawyżone porównywał z tymi z okresu jego rządów, a więc z 2015 roku.

Co więcej zapomniał także o podwyżkach płac (minimalne i średniej) a także emerytur i rent i to blisko 100% w stosunku do roku 2015, co znaczy, że nawet po podwyższonych cenach Polacy są w stanie nabyć zdecydowanie więcej schabu, cebuli, pomidorów niż w roku 2015.

Wszystkie te inflacyjne opowieści Tuska oparte o nieprawdziwe informacje, a więc tendencyjne, dodatkowo są formą podburzania Polaków przeciwko wojnie, a więc wpisują się w ruską narrację.

Mimo tego z całą premedytacją Tusk cały czas jej używa.