Jak czytamy, kryzys mogący dotknąć około 300 tysięcy osób, ma swoje korzenie w problemach z tranzytem gazu do regionu, a także w braku alternatywnych źródeł energii.

Z dniem 1 stycznia 2025 roku wygasa umowa między Ukrainą a Gazpromem, która umożliwia dostawy rosyjskiego gazu do Naddniestrza, co oznacza brak paliwa zarówno dla regionu, jak i dla elektrowni, która zasila prawobrzeżną część Mołdawii. Około 70-80% energii elektrycznej w kraju pochodzi z gazowej elektrowni zlokalizowanej w Naddniestrzu, co sprawia, że kryzys energetyczny może dotknąć nawet całe terytorium Mołdawii. Władze zapowiadają jednak, że po zakończeniu budowy nowego łącznika energetycznego z Rumunią, Mołdawia będzie już niezależna od rosyjskich dostaw energii.

Premier Dorin Recean, który ogłosił stan wyjątkowy, podkreślił, że Mołdawia stawia sobie za cel zakończenie zależności energetycznej od Rosji. „Zrobimy tak, aby była to już ostatnia zima, kiedy Kreml zagraża naszemu bezpieczeństwu energetycznemu” – zapewnił. Mimo to, eksperci ostrzegają przed groźbą kryzysu humanitarnego, w którym 300 tysięcy obywateli może zostać pozbawionych dostępu do podstawowych usług, jak gaz czy elektryczność.