Taką diagnozę stawiają dziennikarze „Politico”, którzy przypominają, że już w 2015 roku, po aneksji Krymu, pojawiły się ostrzeżenia przed uderzeniem na przesmyk suwalski. Autorzy przekonują przy tym, że Władimir Putin mógłby chcieć wykorzystać fakt, że Waszyngton i Bruksela niechętnie zgodziliby się na eskalację konfliktu w przypadku zaatakowania małego kawałka ziemi.

Przesmyk suwalski łączy obwód kaliningradzki z Białorusią. Ten właśnie został odcięty od dostaw z Rosji przez Litwę, a Kreml zapowiada odwet.

Już w marcu czołowy propagandzista Putina Władimir Sołowjow stwierdził, że „może warto zastanowić się nad korytarzem lądowym do Kaliningradu”. Wówczas jego słowa komentował szef NATO Jens Stoltenberg, który zapewnił, że „w Kaliningradzie i każdym korytarzu lądowym jesteśmy po to, by chronić wszystkich sojuszników NATO”.

- „To oczywiście obejmuje również przesmyk suwalski oraz terytorium zarówno Polski, jak i Litwy”

- zaznaczył.